64-letni Leszek Supernak spod Opola od czterech lat znajduje się całkowicie poza systemem ubezpieczeń społecznych. Choć jako tynkarz i dekarz przepracował 31 lat i przez cały ten czas płacił składki, ZUS twierdzi, że żadne pieniądze mu się nie należą.
Historię mężczyzny poruszył program "Interwencja" Polsatu. Początkiem jego problemów była diagnoza złośliwego guza mózgu: pod koniec 2016 roku Leszek Supernak został zoperowany. Po zabiegu trepanacji czaszki lekarz orzecznik ZUS uznał go za całkowicie niezdolnego do pracy na dziewięć miesięcy.
Równocześnie jednak ZUS odmówił przyznania mężczyźnie renty, argumentując, że... nie ma wymaganego stażu pracy.
– Później, gdy już byłem mocniejszy, jeździłem do ZUS-u kilkadziesiąt razy o przeliczenie moich lat pracy i tak dalej, ale tam nikt się w to nie będzie bawił. Mam wszystkie składki opłacane i do dzisiaj trzymam u siebie w archiwum. Mimo że sąd oddalił mój pozew, ZUS w końcu wypłacił mi zaległe pieniądze – opowiada Leszek Supernak.
Bez renty od 4 lat
Ostatnie lata są jednak dla niego nieustannym pasmem zmagań z ZUS: w 2017 r. Leszek Supernak wystąpił o przedłużenie świadczeń rentowych, ale po kilku miesiącach lekarz uznał, że mężczyzna może ponownie podjąć pracę.
Sęk w tym, że możliwe jest to jedynie na papierze. Supernak przepracował trzy dekady jako tynkarz i dekarz – jednak z uwagi na stan jego zdrowia nikt nie chce podjąć ryzyka zatrudnienia go w zawodzie.
– Nie wiem, dlaczego tego nie zauważył ani lekarz, ani sąd, że kto utraci pracę ze względów zdrowotnych z wyuczonego zawodu, to jest całkowicie lub częściowo niezdolny do pracy. Tego też sąd też nie widział? – żali się Leszek Supernak.
ZUS odmawia renty
Przypadek pana Leszka Supernaka nie jest niestety wyjątkiem. Nieraz pisaliśmy w INNPoland o problemach ludzi, którzy nie są zdolni do pracy w oczach wszystkich dookoła – poza ZUS-em.
Można tutaj wspomnieć o mechaniku ze wsi Czermno koło Tomaszowa Lubelskiego, któremu amputowano rękę po tym, jak lekarze przez dwa lata walczyli o jej usprawnienie Po utracie ręki mężczyzna otrzymał rentę. Ku jego zaskoczeniu została mu odebrana po stawieniu się kolejny raz na komisji lekarskiej.
Komisja uznała, że 34-latek jest zdolny do pracy. Decyzja została uzasadniona zmianami w przepisach, zgodnie z którymi nie jest całkowicie niezdolny do pracy.
Z kolei 21-latka z Gdyni od urodzenia nie jest zdolna do samodzielnej egzystencji: nie chodzi, nie widzi ani nie mówi. Nie przeszkodziło to jednak ZUS-owi w odebraniu jej prawa renty i żądaniu, aby ponownie udowodnić, że kobieta nie jest w stanie samodzielnie żyć i zarabiać.
Okazało się, że 21-latce przyznano świadczenie jedynie na 3 lata. Po upływie tego czasu ZUS wymaga, aby wniosek o rentę dla kobiety, która nie ma szans na samodzielne życie, został złożony raz jeszcze. Musiała zostać również ponownie przebadana przez lekarza orzecznika.