Masz wolne ćwierć miliona złotych? Chciałbyś je dobrze zainwestować? Jeżeli myślisz o zakupie mieszkania w dobrej lokalizacji, możesz się zdziwić. Przy obecnych cenach na warszawskim rynku nieruchomości, taka kwota to zaledwie niewielka część sumy, jaką trzeba wyłożyć za … ciasne mieszkano na obrzeżach.
Mimo że uśrednione ceny za m/kw w najtańszych dzielnicach Warszawy, takich jak Wawer, Rembertów czy Ursus to około 7,5 -8,5 tys. złotych, można zapomnieć o tym, że uda się kupić w tych pieniądzach niewielkie mieszkanie.
Średnią zaniżają duże mieszkania. A najdroższe są właśnie kawalerki. W przeliczeniu na metr kwadratowy potrafią kosztować o kilka tysięcy złotych więcej. To dlatego, że jest na nie niesłabnący popyt. I są dla dewelopera droższe w budowie.
– W całej Warszawie na rynku pierwotnym są tylko 32 mieszkania, które kosztują mniej niż 250 tys. zł – oblicza dla "Wyborcza" Ewa Tęczak z firmy JLL. Przy ustawieniu limitu na pół miliona złotych można wybierać już wśród blisko 4 tys. mieszkań.
Za 350-400 tys. zł można już kupić kawalerkę w obrzeżnych dzielnicach lewobrzeżnej Warszawy: na Siekierkach, w Ursusie, we Włochach, na Chrzanowie. 500 tys. pozwala szukać dwupokojowego mieszkania. Czteropokojowe mieszkanie - i to wcale nie w ścisłym centrum - może kosztować już 800-900 tys. zł.
53 proc. mieszkań dostępnych w Warszawie kosztuje między 500 tys. a 1 mln zł.To kwoty często niewyobrażalne dla ludzi, którzy myślą o przeprowadzce do Warszawy z innych miast.
Wrocław i Trójmiasto
Za 250 tysięcy złotych da się kupić we Wrocławiukawalerkę lub różnego rodzaju lokale inwestycyjne (o funkcji mieszkalnej, ale przeznaczone pod wynajem) o niewielkiej powierzchni (zwykle 20-28 m kw., czasem mniej) i raczej poza centrum - donosi 'Wyborcza".
W cenie 480-500 tys. zł do wyboru mamy we Wrocławiu ponad 1100 mieszkań. Pomimo że to kwota dwukrotnie większa od poprzedniej, to jednak kwoty za m kw. są niższe, więc stać nas będzie nawet na lokale trzypokojowe, co jest wygodną opcją dla rodziny trzyosobowej.
Ceny mieszkań na rynku wtórnym w Trójmieście są bliskie tym w Warszawie, a średnią cenę windują lokale położone w pasie nadmorskim i wzdłuż linii SKM - donosi z kolei trojmiasto.wyborcza.
Najdroższą dzielnicą w Trójmieście jest sopockie Karlikowo (16,7 tys. zł za metr), za nim Gdynia-Orłowo (13,3 tys. zł). Na drugim biegunie znajdują się Rudniki w Gdańsku i gdyńskie Pogórze, gdzie można znaleźć najtańsze mieszkania w Trójmieście (odpowiednio: 5,9 tys. i 6,4 tys. zł).
Oszczędzanie na mieszkanie
Eksperci HRE Investments w przesłanej do INNPoland.pl analizie obliczyli, ile trzeba oszczędzać na wkład własny. Mają wręcz tragiczne informacje dla młodych małżeństw i innych osób, które zbierają na własne M. Oszczędzanie na wkład do kredytu na 45-metrowe mieszkanie zająć im może bowiem nawet kilkanaście lat. I to nie żyjąc w rozpuście, a całkiem skromnie.
– Zakładamy przy tym, że obie osoby pracują i zarabiają tyle, ile wynosi przeciętne wynagrodzenie w danym mieście – wskazuje Bartosz Turek, z HRE Investments.
Nieszczęśnicy to statystyczna para z Gdyni, gdzie średnia zarobków nie jest zbyt wysoka. Dwie osoby powinny dysponować co miesiąc kwotą trochę wyższą niż 6 tys. złotych „na rękę”. I to bez posiadania samochodu, częstego jedzenia na mieście czy wydawania pieniędzy na rozrywkę i inne przyjemności.
HRE liczy, że życie w tym mieście pożera jednak aż 5,7 tys. z ich budżetu. Oszczędzając więc to, co im zostanie, na wkład własny do kredytu hipotecznego zbierać będą musieli… prawie 16 lat. Tyle zajmie im zebranie wymaganych 72 tys. zł, czyli 20 proc. wartości mieszkania.