Google wprowadziło kolejny element premiujący niezwykłe biznesy - tym razem chodzi o wsparcie przedsiębiorczości wśród kobiet. W wizytówkach firm w Mapach pojawił się odpowiedni symbol, jeśli firma jest prowadzona przez panie. Koncern oznaczył też miejsca, w których jak u siebie mogą czuć się osoby LGBTQ+.
Odpowiedni atrybut w Google Moja Firma pozwoli wyróżnić się w wyszukiwarce i na Mapach Google biznesom prowadzonym przez kobiety i odkryć, który sklep w pobliżu, kawiarnia, firma czy startup zarządzane są przez panie – pisze Money.pl
Narzędzia amerykańskiej korporacji pomagają w wielu aspektach prowadzenia firmy i często promują biznesy ze względu na ich politykę. Nie tak dawno w wizytówkach firm w Mapach Google'a pojawił się znacznik tęczy i informacja o tym, że dane miejsce "jest przyjazne dla osób LGBTQ+".
Teraz pod tęczą można zauważyć kolejny symbol – ten reprezentujący płeć żeńską. Jest on podpisany krótką wiadomością, że spółka "prezentuje się jako firma zarządzana przez kobiety".
‒To krok ku temu, aby biznesy prowadzone przez kobiety były na co dzień bardziej widoczne. Może ułatwić wybór tym, którzy chcą wspierać przedsiębiorczość wśród kobiet – mówi Olga Sztuba z Google.
– Mamy nadzieję, że dzięki temu odkryjemy, że zarówno pobliski sklep lub kwiaciarnia, którą codziennie odwiedzamy, jak i sklep internetowy, któremu od początku kibicujemy - wszystkie te firmy i sukcesy to zasługa pomysłu i pracy kobiet ‒ przekonuje.
Jak wskazał serwis, tylko co trzecia firma w Polsce prowadzona jest przez kobiety. Na rynku startupów kobieca reprezentacja również jest w mniejszości. Odsetek założycielek waha się od 24 do 29%.
Halber o seksizmie w pracy
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, wiele kobiet jest już poważnie zmęczonych podejściem, jakie szefowie mają do nich w pracy.
Jedną z osób która głośno mówi o tej sprawie jest Małgorzata Halber, pisarka i była gwiazda telewizji młodzieżowej. Podzieliła się ona ze swoimi fanami frustracją z powodu różnych oczekiwań wobec zachowania w pracy kobiet oraz mężczyzn.
"Mam dosyć bycia miłą. Kulturowo miłą. Mam dosyć tego, że sama sobie odmawiam prawa do bycia normalnym negocjatorem" – rozpoczyna swój wpis na Facebooku Małgorzata Halber.
Pisarka i dziennikarka żali się, że w przypadku jej kolegów po piórze powszechnie akceptowane są twarde negocjacje w kwestiach zawodowych, natomiast ją "próbuje się ugłaskać. Podejść. Po znajomości. Po kobiecości. Po PRZECIEŻ TO DLA CIEBIE NIE JEST PROBLEM."
Habler ujawnia, że w rozmowach ze swoimi koleżankami do nakreślania problemu powołuje się na przykłady znanych mężczyzn, pytając np. "czy Szczepan Twardoch by się tłumaczył?" lub "czy Tomasz Lis by robił risercz za producentkę?". Jak podkreśla, często takie podejście pojawia się przy negocjacjach dotyczących kwestii finansowych.