Widok na balkony nowych mieszkań.
Ceny mieszkań nie są w próżni. Koniunktura zależy m.in. od średniej pensji w społeczeństwie. Fot. pexels.com
Reklama.

Ceny mieszkań a średnia pensja Polaków

Firma HRE Investments właśnie opublikowała najnowszą odsłonę indeksu koniunktury na rynku mieszkaniowym, nad którym stale czuwa HRE Think Tank.
W obszernym raporcie eksperci badają blaski i cienie rynku nieruchomości w 4 głównych grupach – cen mieszkań, sektorów bankowego i budownictwa oraz sytuacji gospodarstw domowych.
Jak się okazuje, ceny mieszkań rosną, ale nie są w próżni. Miarowo rośnie też bowiem przeciętne wynagrodzenie Polaków. HRE dowodzi, że koszt zakupu używanego mieszkania wzrasta wolniej od zwiększających się dość dynamicznie pensji. Przekonują do tego poniższym wykresem, na którym różnica w przyjętym indeksie zarysowuje się bardzo wyraźnie.
logo
Fot. materiały prasowe HRE Investments
Z danych GUS wynika, że płace w przedsiębiorstwach zarówno w kwietniu, jak i w maju rosły z około 10-proc. dynamiką.
"Optymista mógłby powiedzieć, że pensje, przynajmniej przez pewien czas, znowu rosną szybciej niż ceny nieruchomości. Gdyby uwzględnić proste średnie wynagrodzeń i cen transakcyjnych mieszkań używanych, to było tak już w pierwszym kwartale br. i może być w kolejnym" – czytamy w raporcie.
Specjaliści ostrzegają jednak, że bardziej dokładne dane zapewnia nie prosta średnia cena kupna mieszkań, a cały tzw. hedoniczny indeks zmian cen. Zawarta jest w nim nie tylko średnia cena transakcyjna za lokal, ale także jego jakość.
Indeks hedoniczny "pokazuje wyższą dynamikę niż prosta średnia i niestety rośnie też szybciej niż dynamika wzrostu pensji szacowana przez urząd statystyczny" – przyznają eksperci HRE.
Prognozy sugerują, że do 2023 roku wynagrodzenia Polaków rosnąć mają w tempie od 6,2 do 7,5 proc. w skali roku.
Czytaj także:

Gdzie w Polsce mieszkania drożeją najbardziej?

To, że ceny mieszkań w Warszawie rosną jak szalone, nikogo już nie dziwi. Jedyne, nad czym można się zastanawiać w przypadku stolicy, to "jak bardzo podrożały" i "o ile". Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, nie tylko Warszawa ma monopol na drożyznę. Własne "M" staje się coraz większym wyzwaniem w wielu innych miastach w Polsce.
Nad zmianami cen mieszkań w różnych polskich miastach pochylił się bank Pekao. Analitycy porównali ze sobą pierwszy kwartał roku 2021 oraz analogiczny okres roku 2020.

Co ciekawe, najbardziej drożeją mieszkania w Gdyni - 14,4 proc. Na drugim miejscu jest Gdańsk - 12 proc., i dopiero na trzecim Warszawa - 8,6. Stosunkowo najmniej bolesny wzrost cen odnotowano natomiast we Wrocławiu - 0,8.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl