Zamawiasz obiad w restauracji na Mazurach i obsługuje cię… prezydent Ełku. Tomasz Andrukiewicz zaoferował swoją pracę na licytacji WOŚP. Wylicytował ją właściciel lokalnej restauracji Dos Patos, który w ostatni weekend zawezwał prezydenta miasta na zmianę. Ten wdział fartuch i zapowiedział, że napiwki przeznaczy na równie szczytny cel.
Restauracja Dos Patos w Ełku w niedzielę cieszyła się z nowego popularnego wśród gości kelnera. Zwykłą obsługę lokalu wspomógł bowiem prezydent miasta Tomasz Andrukiewicz. Przyobiecał on godzinę swojego czasu w ramach aukcji WOŚP. Wdział fartuch w niedzielę i w sumie pracował obsługując gości prawie cztery godziny.
Andrukiewicz zapowiadał i opisał swoją pracę na oficjalnym profilu na Facebooku. Aukcja WOŚP zakończyła się w lutym, gdy wygrał ją współwłaściciel Dos Patos Tomek Cichocki. Restaurator czekał jednak z zaangażowaniem nietypowego kelnera przez parę miesięcy – zapewne na szczyt sezonu wakacyjnego.
"Niedziela to dzień, kiedy dużo osób wybiera się na obiady, więc było co robić. Oj było. Zbierałem zamówienia, podawałem dania, nalewałem piwo, zbierałem naczynia, obsługiwałem terminal, podawałem ciasto" – wymienia prezydent Ełku.
Nietypowy kelner nie chciał nawet słyszeć o jakimkolwiek wynagrodzeniu. Wszystkie zebrane podczas pracy napiwki zamierza przekazać dla stowarzyszenia Onkoludki. Niedzielne wydarzenie to więc jakby dwie akcje charytatywne w jednej.
Choć nie było łatwo, Andrukiewicz już zapowiada, że nie była to tylko jednorazowa akcja. "Cóż za rok chyba powtórka - ponownie wystawię na licytację godzinę swej pracy" – kończy wpis samorządowiec.
Burmistrz sam rozebrał garaż w Lublińcu
Jak się okazuje samorządowcy nie stronią od ciężkiej pracy – nie tylko tej za biurkiem. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, burmistrz Lublińca Edward Maniura zakasał rękawy, a potem sam rozebrał garaż blokujący lokalną inicjatywę.
Nieopodal urzędu miasta, w miejscu starego garażu, miał powstać zadaszony parking dla rowerów. Magistrat ogłosił w tym celu odpowiedni przetarg.
Zadanie miało polegać na wyburzeniu budynku, uprzątnięciu terenu oraz zaprojektowaniu i wybudowaniu wiaty z 20 miejscami parkingowymi dla rowerów wraz z samoobsługową stacją naprawy.
Po zapoznaniu się z dość drogimi ofertami w przetargu Maniura zdecydował się własnymi rękami wyburzyć stary budynek. Ostatecznie w rozbiórce pomogli mu także inni urzędnicy.
– Kiedy zobaczyłem, ile firmy chcą za rozbiórkę garażu, postanowiłem, że zrobię to sam. Nie widzę powodu, żeby płacić za to 25 tysięcy złotych. Założyłem, że kiedy odpadnie nam koszt rozbiórki, kolejny przetarg na budowę wiaty być może uda się już rozstrzygnąć. – mówił burmistrz Lublińca.