Podrobiony negatywny wynik testu na Covid-19 to już błahostka, do kupienia za 50 zł. Dużo większym biznesem stają się obecnie sfałszowane paszporty covidowe i poświadczenia o szczepieniu. Ich koszty potrafią osiągać zawrotne ceny, bo wymagają oszustwa lekarza. Choć nadal są na nie chętni, to służby mają na nich haki.
Fałszywe paszporty i zaświadczenia Covid-19 w internecie
Od niedawna w sieci oferuje się "fałszywe szczepienia", a po nich "autentyczny certyfikat" potwierdzający przyjęcie preparatu przeciw Covid-19. Jednocześnie już od jakiegoś czasu można znaleźć ogłoszenia o sprzedaży samych paszportów covidowych lub negatywnych wyników testów. – pisze "Rzeczpospolita" i … wyciąga cennik.
Negatywny wynik testu kupimy już po 50 zł sztuka. Podrobiony paszport covidowy ma zaś kosztować 500 zł. Ale ceny potrafią sięgać wyżej, na przykałd ponad 1,5 tys. zł. Nieoficjalny rekord próby przekupstwa to zaś 3 tys. zł. Wszystko zależy od jakości "usługi"
Najbardziej zaawansowane fałszerstwo polega na realnym zapisaniu się do punktu szczepień, a potem absolutnie fikcyjnym zaszczepieniu osoby. Faktycznie niszczy się dawkę szczepionki, a następnie fałszuje się dokumentację medyczną. Oszukańczy pacjent może wtedy ściągnąć certyfikat z oficjalnych stron rządowych.
– Kupno zaświadczenia w internecie mija się z celem, my monitorujemy te sprawy – mówi „Rz" Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji. – Kiedy dochodzi do sprawdzenia paszportu covidowego kupionego w sieci, Straż Graniczna czy inne służby od razu widzą, że nie jest to oryginalny dokument – dodaje Ciarka.
Jak wskazuje na fałszywce najczęściej nie ma wielu oryginalnych znaków. Służby w dziecinnie prosty sposób mogą więc stwierdzić, że dokument jest podrobiony. Użyć do tego można nawet prostej aplikacji.
Jak się okazuje, kłam można udowodnić nawet osobom, które zapłaciły krocie za fałszywe zaszczepienie. Jeśli zajdzie takie podejrzenie, wystarczy wykonać powtórzony test na przeciwciała – prawda wyjdzie wtedy na jaw.
Osoba, która wystawia zaświadczenie o szczepieniu, popełnia przestępstwo tzw. fałszerstwa intelektualnego. Jest to przestępstwo z art. 271 kodeksu karnego zagrożone karą pozbawienia wolności do lat pięciu – mówi Adam Twarowski, radca prawny.
Nic dziwnego, że nawet antyszcepionkowcy chcą sobie załatwić dokument potwierdzający szczepienie. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, już niedługo za ich brak będzie można nawet stracić pracę.
Jak poinformował szef KPRM Michał Dworczyk, rząd szykuje już nowe przepisy, które dadzą pracodawcom możliwość ustalenia, kto z ich pracowników unika szczepionki. Zapisy dadzą pracodawcom możliwość sprawdzenia, kto z ich pracowników zaszczepił się przeciw Covid-19.
To jednak nie koniec – gdyż po uzyskaniu tej informacji pracodawcy będą mogli wyciągnąć konsekwencje wobec osób niezaszczepionych.
Pracowników bez szczepienia będzie można oddzielić od zaszczepionych lub odsunąć od obsługi klientów. Oznaczać to może np. utratę pieniędzy – jeśli dana osoba zostanie przesunięta na stanowisko z niższym wynagrodzeniem.
W skrajnym przypadku, jeśli nie da się znaleźć dla danej osoby nowego stanowiska bez konieczności zwalniania innych osób, niezaszczepieni będą mogli stracić pracę.
Według informacji tygodnika "Wprost", projekt przepisów dających pracodawcom możliwość wymagania dowodu szczepienia, może trafić pod obrady Sejmu już w sierpniu.