Przedstawiciele branży hotelarskiej mówią, że absolutnie nie stać ich na lockdown związany z koleją falą pandemii Covid-19. Przedsiębiorcom zagląda w oczy widmo bankructwa, dlatego dużo z nich zdecydowało już, że pozostanie otwarta. Mają opracowany sposób, jak przyjmować gości mimo zakazów rządu.
Plan jest prosty. Wiele placówek turystycznych jest przygotowanych do tego, by zacząć świadczyć usługi lecznicze. Pozwoli im to przyjmować gości nawet wtedy, gdy rząd zechce zamknąć hotele i inne miejsca noclegowe.
– Możemy zostać szybko przekształceni w sanatorium lub w obiekt typu medical spa. Mamy fizjoterapie, masaże i zabiegi wodne, będziemy mieć również całą bazę zabiegową. Możemy więc w każdej chwili świadczyć usługi zarówno w ramach NFZ, jak i prywatnie – informuje Money.pl Dawid Faron, dyrektor czterogwiazdkowego hotelu Willa Tatrzańska w Krynicy-Zdroju.
Przykłady z innych krajów wskazują, że do obostrzeń kolejnego lockdownu mogą nie wliczać się osoby zaszczepione. Przedsiębiorcy dmuchają jednak na zimne, bo kolejne zamknięcie biznesu byłoby dla nich gwoździem do trumny.
– Mamy doświadczenie w prowadzeniu sanatorium uzdrowiskowego, więc wracamy trochę do korzeni. Takie pakiety oferujemy w naszych hotelach, zwłaszcza że nasze obiekty są zlokalizowane w uzdrowiskach, m.in. w Kołobrzegu i Świnoujściu – dodaje Jan Wróblewski, współzałożyciel Zdrojowa Hotels.
Bunt hotelarzy przybiera na sile, co zauważa też reprezentująca ich interesy Polska Izba Hotelarzy. – Ponad 60 proc. hotelarzy odpowiedziało w ankiecie, że się nie zamknie. Sytuacja może być więc dynamiczna – komentuje Marek Łuczyński, prezes PIH.
Hotele nie mają pracowników
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, choć sezon wakacyjny rozkręcił się na dobre, w hotelarstwie i gastronomii wciąż brakuje pracowników. Jeśli sytuacja się nie poprawi, część biznesów mogą czekać zamknięcia.
Pracowników brakuje praktycznie na wszystkich stanowiskach: w hotelach można szybko znaleźć zajęcie zarówno jako recepcjonista, jak i kucharz czy nawet... menedżer.
– Nie wszyscy pracownicy wracają do poprzednich miejsc ze względu na niepewne perspektywy oraz częste zatrudnianie na krótko trwające umowy lub umowy-zlecenia. Stąd niedobory kadrowe i presja wynagrodzeniowa – tłumaczy PAP Ewa Klimczuk z agencji zatrudnienia GI Group. – W wielu miejscach aktualna obsada jest często niewystarczająca do obsługi gości – dodaje.
W porównaniu do poprzednich lat, niewiele jest również atrakcyjnych ofert pracy w kurortach turystycznych. Jak zwraca uwagę Mateusz Żydek z agencji Randstad, w tym roku praktycznie nie ma ofert pracy sezonowej z zakwaterowaniem. Powodem jest prawdopodobnie cięższa sytuacja finansowa pracodawców – niewykluczone, że ceny w restauracyjnych menu będą rosnąć.
– W dłuższej perspektywie brak rąk do pracy w gastronomii może też prowadzić do zamykania niektórych biznesów – prognozuje ekspert.