Wprowadzając stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią rząd rykoszetem uderzył w przedsiębiorstwa żyjące z turystyki. Obecnie PiS próbuje szybko naprawić problem, zapowiadając "błyskawiczne rekompensaty". Mariusz Kamiński podał, jak będzie wyglądać tarcza dla firm dotkniętych obecną sytuacją.
Nie cichną echa wprowadzenia stanu wyjątkowego na wschodzie Polski w związku z wydarzeniami na granicy polsko-białoruskiej. Polityczny wymiar sytuacji skupia obecnie całą opinię publiczną, ale decyzje rządu mają realny wpływ na biznesy, które zostały w praktyce zamknięte decyzją ekipy rządzącej.
Po licznych protestach ze strony przedsiębiorców rząd w końcu podał szczegóły zapowiadanej tarczy dla przedsiębiorców dotkniętych stanem wyjątkowym.
– Chcemy, by było to 65 proc. udokumentowanego przychodu za ostatnie trzy miesiące, w których stan wyjątkowy jeszcze nie obowiązywał - powiedział Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński. Chodzi o statystyki za czerwiec, lipiec i sierpień.
Szef MSWiA zaznaczył, że pomoc mieliby wypłacać wojewodowie na wniosek właścicieli firm. Urzędy wojewódzkie miałyby też prawo do weryfikacji dokumentów złożonych w podaniu
Według zapowiedzi, pomoc ma trafić głównie do ok. 250 firm z branży turystycznej, które przez obostrzenia nie mogą przyjmować gości i turystów.
Jak pisał serwis naTemat.pl, w czwartek późnym wieczorem w Dzienniku Ustaw pojawiły się dwa rozporządzenia dotyczące wprowadzonego na granicy z Białorusią stanu wyjątkowego.
Na obszarze 183 miejscowości w województwach podlaskim i lubelskim zawieszono m.in. możliwość organizowania zgromadzeń publicznych i imprez masowych, artystycznych czy rozrywkowych.
Na obszar objęty stanem wyjątkowym nie wjadą też dziennikarze, ale przedsiębiorcy najbardziej lamentują nad identycznym zakazem wstępu dla turystów i gości hotelowych.
– Już czwarty telefon odebrałem z odwołaniem rezerwacji. Moje straty już idą w tysiące złotych, a będzie pewnie jeszcze gorzej – mówi naTemat.pl jeden z wynajmujących pokoje gościnne w Białowieży, który prosił o zachowanie anonimowości.
– Myślałem, że po tych wszystkich lockdownach w końcu dadzą nam normalnie pracować i zarabiać. Dla mnie teraz to szczyt sezonu i co teraz? Kto mi za to zwróci? – pyta załamany gospodarz.
W branży panuje obecnie popłoch – Mamy już telefony od zaniepokojonych gości, którzy pytają się o swój pobyt w naszym hotelu, a niektórzy po prostu odwołują przyjazd – potwierdza natomiast kierownik recepcji w Hotelu Żubrówka.