Warszawska restauracja Der Elefant jest otwarta dla wszystkich… pod warunkiem, że są zaszczepieni, mają świeży negatywny test na obecność koronawirusa albo są ozdrowieńcami. Lokal jako pierwszy w Polsce wprowadził nowe, surowe zasady związane z pandemią Covid-19. Właściciel argumentuje to troską o bezpieczeństwo gości i pracowników, a internet już ostrzy na niego widły.
Nowe zasady epidemiczne w Der Elefant mają obowiązywać już od 1 października. – Wprowadzenie ograniczenia ma zapewnić bezpieczeństwo zarówno dla osób zatrudnionych w lokalu gastronomicznym, jak i gości – podkreśla cytowany przez Business Insider Artur Jarczyński, właściciel restauracji.
Jarczyński dodaje, że jego lokal przy Placu Bankowym w Warszawie jest pierwszym w Polsce, który zdecydował się prowadzić standardy znane z Zachodu. W wielu krajach Europy podobne ograniczenia dla gastronomii funkcjonowały jeszcze przed wakacjami. W Polsce obecnie podejście jest jednak dość liberalne.
Jak dodaje BI, oprócz zweryfikowania, czy klienci posiadają odpowiedni dokument dot. Covid-19, pracownicy poproszą o pokazanie dowodu tożsamości. Jak można się domyśleć, internauci podzielili się na dwa obozy i nie brakowało mocnych komentarzy.
"Drodzy zatroskani i nieszczęśliwi z powodu ograniczeń, którzy marzycie o tym, by przyjść do tej właśnie restauracji (nie marzycie? to po co tu jesteście?), czy na lotniskach też się tak szarpiecie i obrażacie obsługę?" – pyta jedna z osób.
"Czy to prawda, że będziecie sprawdzać szczepienia i dowody osobiste gości lokalu? Jak to ma się do przepisów RODO, w tym wrażliwych danych medycznych?" – dopytuje ktoś inny.
"Der Elefant brawo, popieram Was, to odpowiedzialna decyzja i zupełnie normalna w innych krajach UE! Nie przejmujcie się komentarzami tych zaściankowych trolli, którzy się nie szczepią, bo uważają się za mądrzejszych niż naukowcy" – ocenia inny uczestnik dyskusji.
"Najazd foliarzy i szurów którzy w większości w tej restauracji ani nie byli, ani nigdy nie będą" – wskazuje następna komentatorka.
Restauracje nie chcą zakazu wstępu dla niezaszczepionych
Jak pisaliśmy na początku sierpnia w INNPoland.pl, organizacje gastronomiczne i sami restauratorzy wydają się być przeciwni dzieleniu klientów ze względu na stan zaszczepienia. Przedsiębiorcy wspominali wtedy, że w Polsce nie ma miejsca na modele z Europy Zachodniej, gdzie do restauracji czy baru wstęp mają tylko zaszczepieni.
– Nigdy nie pytam swoich klientów o poglądy polityczne czy wyznanie. O sprawy zdrowotne, takie jak szczepienie, też nie zamierzam. Każdy jest u nas mile widziany – podkreśla pani Emilia, która ma dwie popularne restauracje we Wrocławiu.
Podobnie twierdzi Sławomir Grzyb, sekretarz generalny zarządu Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. – Branża odbiera to jednoznacznie i dość ostro – jako segregację – wskazuje.
Kwestię dodatkowo komplikuje podbramkowa sytuacja branży gastronomicznej w Polsce – Nasza gastronomia nie może się równać z tymi we Włoszech, Anglii czy Francji. Tam lokale gastronomiczne otrzymały godziwą pomoc. Polskie firmy jej nie dostały, więc teraz muszą odrabiać straty – mówi Grzyb.
Jak wskazuje sekretarz, sprawdzanie stanu zaszczepienia gości nie powinno należeć do kompetencji restauratora. To dodatkowe koszty, opóźnienia w obsłudze oraz przerzucanie odpowiedzialności państwa na biznes. – Tym powinna się zajmować policja lub inne państwowe służby – podsumowuje.