Potoczne określenie "najdroższy hotel w mieście" nabiera całkiem realnego znaczenia. Po nocy na stołecznej "wytrzeźwiałce" przy ulicy Kolskiej trzeba się liczyć już nie tylko z okrutnym kacem (moralnym!), ale i poważną wyrwą w budżecie. Po wprowadzeniu nowych stawek, taniej jest nocować w niejednym, porządnym hotelu w centrum Warszawy.
Wysokość stawki za noc na Kolskiej została podniesiona przez warszawskich radnych do maksimum wskazanego na początku roku przez Ministerstwo Zdrowia i wynosi wynosi 326 złotych.
Jak przypomina TVN Warszawa, to już kolejna podwyżka ceny. Od września ubiegłego roku wynosiła ona 316 złotych, natomiast wcześniej za pobyt na Kolskiej trzeba było zapłacić 298,18 złotego.
Dla porównania, za noc w Warszawie taniej niż na Kolskiej zapłacimy w:
Novotel Warszawa Centrum - pokój Superior z podwójnym łóżkiem - 324 złotych za noc.
Hampton by Hilton Warsaw Reduta - pokój King Room za 313 złotych za noc.
Radisson Blu Sobieski - Pokój Superior - 310 złotych za noc.
A jak ze standardem "najdroższego hotelu w mieście"? Stołeczny Ośrodek dla Osób Nietrzeźwych Izba Wytrzeźwień ma na Googlu 3 gwiazki. Jego goście - przy wystawianiu licznych opinii - popisują się sporym humorem.
Wielu z gości podkreśla, że jest to absolutnie obowiązkowy przystanek dla spragnionych wrażeń turystow.
Nie brakuje jednak również niezadowolonych.
Jak trafić na izbę wytrzeźwień?
Stołeczny Ośrodek dla Osób Nietrzeźwych, działający przy ulicy Kolskiej 2/4 w Warszawie, jest czynny siedem dni w tygodniu przez całą dobę. Decyzję o doprowadzeniu podejmuje patrol policji lub straży miejskiej, kiedy osoba pod wpływem alkoholu sieje "zgorszenie w miejscu publicznym" albo zagraża sobie lub innym.
Jak czytamy na stronie warszawskiego ratusza, ośrodek "zapewnia bezpieczny pobyt osobom doprowadzonym do wytrzeźwienia z terenu miasta stołecznego Warszawy".
W skonfundowanie wprowadziło mnie błędne oznaczenie znanego i szanowanego, pięciogwiazdkowego hotelu "Jabol" jako "izba wytrzeźwień". Placówka ta charakteryzuje się obsługą na najwyższym poziomie, jest tak dobrze, że nawet jakbyś chciał to przed piątą lokalu nie opuścisz.
Towarzystwo również jest wyborowe - ja na przykład spotkałem tam znanego profesora Uniwersytetu Warszawskiego, kolekcjonera metali szlachetnych, oraz wielu degustatorów światowej klasy trunków.
Być w Warszawie i nie zwiedzić Kolskiej, to jak być w Paryżu i nie zwiedzić wieży Eiffla.
Drogo, kiepskie wyposażenie pokoju, brak śniadań w cenie. Łóżka nie są zbyt wygodne. Obsługa niemiła, goście w innych pokojach też, jakby tam siedzieli za karę. Plusem jest dogodna lokalizacja, blisko mamy Arkadię oraz Cmentarz Żydowski.