Minister klimatu Michał Kurtyka ogłosił swoją dymisję podczas konferencji prasowej. Pytany o powody stwierdził, że "rodzina jest bardzo ważna". Szef resortu był jednak wcześniej obwiniany za zaniechana w polsko-czeskich negocjacjach dot. kopalni w Turowie.
Dziś jest mój ostatni dzień w ministerstwie klimatu - ogłosił w czasie konferencji Michał Kurtyka.
Jak wynika z informacji Onet.pl, jego następczynią najprawdopodobniej zostanie Anna Moskwa, dotychczas związana z morskimi farmami wiatrowymi Orlenu.
Kurtyka pytany o powody odejścia stwierdził enigmatycznie, że "rodzina jest bardzo ważna". Dymisja ma się odbyć w ramach szerszych zmian w rządzie. Kurtyka otrzyma ją we wtorek o godz. 17, kiedy zaplanowano uroczystość w Pałacu Prezydenckim.
Dziennikarze serwisu już w sierpniu przewidywali, że dymisją Kurtyki "jest pewna". Jako powody wskazywano wtedy błędy i uchybienia, które doprowadziły do zaognienia konfliktu z Czechami ws. kopalni w Turowie, a potem przegraną Polski w TSUE w tej sprawie.
Michał Kurtyka zarządzał ministerstwem klimatu od listopada 2019 r., wcześniej był zaś pełnomocnikiem rządu ds. prezydencji COP24 i przewodził szczytowi klimatycznemu ONZ w Katowicach.
Konflikt o kopalnię w Turowie
Czechy pozwały Polskę do Trybunału Sprawiedliwości w lutym, wnioskując, że rozszerzenie wydobycia węgla w Turowie może mieć wpływ na czeską ludność przygraniczną.
Spór trwa od tamtej pory. W maju 2021 roku TSUE zastosował tymczasowy środek w postaci nakazu zaprzestania wydobycia węgla brunatnego. Polska do nakazu się jednak nie zastosowała.
Kompleks energetyczny w Turowie odpowiada w końcu za 5 proc. krajowej produkcji energii elektrycznej i jest istotnym elementem krajowego systemu elektroenergetycznego, który ma wpływ na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego w Polsce.
W 2020 roku ustępujący minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie węgla brunatnego w Turowie na kolejne sześć lat, do 2026 roku Plany zakładają natomiast działalność kopalni nawet do 2044 roku.