Odszkodowanie za niezapłacone nadgodziny. Radzimy kiedy i jak wystąpić o należne pieniądze
Redakcja INNPoland
04 listopada 2021, 15:22·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 04 listopada 2021, 15:22
Ile razy zdarzyło ci się, że musiałeś pracować po godzinach? Jeśli nie otrzymałeś za to zwiększonego wynagrodzenia, możesz wystąpić z pozwem o wypłatę pieniędzy. Zobacz, jak to zrobić.
Reklama.
Czas pracy w Polsce wynosi 8 godzin na dobę w przeciętnie 5-dniowym tygodniu pracy oraz 40 godzin tygodniowo.
Za zadania wykonywane po godzinach, w święta pracownikowi należy się wynagrodzenie zwiększone o 100 proc. dodatek.
Pracodawcy, który nie wypłaca wynagrodzenia, bądź innego świadczenia pracownikowi grozi grzywna do 30 tysięcy złotych.
Praca ponad wymiar zdarza się prawie każdemu - od pracownika na budowie po menadżera w korporacji. Pytanie, czy pracodawca za to płaci. Według prawników, którzy zajmują się sprawami odszkodowawczymi, wcale nie jest to tak powszechne, jak występowanie samej pracy po godzinach. A powinno.
Kiedy mówimy o pracy nadliczbowej
Za nadgodziny uważa się pracę wykonywaną ponad ustalone normy czasu pracy, a także przedłużony dobowy wymiar czasu pracy, wynikający z obowiązującego pracownika systemu, np. dyżurowego. Co ważne nakaz pracy po godzinach nie musi być wydany na piśmie, ani nawet wypowiedziany. Wystarczy, że przełożony ma świadomość, ze pracownik został po godzinach i w jego obecności wykonuje pracę ponad normę.
Jak informuje Państwowa Inspekcja Pracy, nadgodziny są dopuszczalne w razie:
konieczności prowadzenia akcji ratowniczej, by chronić życie lub zdrowie człowieka,
ochrony mienia lub środowiska albo usunięcia awarii (powódź, pożar, katastrofy, np. drogowe, budowlane, a także wszelkiego rodzaju awarie maszyn czy urządzeń),
szczególnych potrzeb pracodawcy, np. wynikających z absencji chorobowej pracowników czy konieczności pilnego, terminowego wykonania określonej pracy.
Pracodawca nie może z góry planować pracy w godzinach nadliczbowych. Obowiązują go też limity roczne pracy w nadgodzinach – co do zasady jest to 150 godzin w roku kalendarzowym na poszczególnego pracownika, choć w wewnętrznych regulaminach można tę granicę ustalić na wyższym poziomie.
Pracodawca musi też przestrzegać zakazu wykonywania pracy w nadgodzinach przez kobiety w ciąży, pracowników młodocianych, opiekunów dzieci do 4 lat, którzy nie wyrazili zgody na zostanie po godzinach, pracowników zatrudnionych na stanowisku, na którym występują przekroczenia najwyższych dopuszczalnych stężeń czynników szkodliwych dla zdrowia i osób z niepełnosprawnościami (choć w nie każdej sytuacji).
Ile należy się za nadgodziny?
Za pracę po godzinach pracownik powinien otrzymać normalne wynagrodzenie (zarówno pensję zasadniczą, jak i inne jego składowe, jeśli takie otrzymuje; wlicza się więc rozmaite dodatki, premie itp.) oraz dodatek za pracę w godzinach nadliczbowych.
Jest on jest równy 100 proc. wynagrodzenia, jeśli godziny nadliczbowe wypadły w nocy, w niedziele i święta, które nie były dla pracownika dniami pracy (w systemie dyżurowym zdarzają się prace w weekendy, według grafiku) lub wówczas, gdy miał on dzień wolny udzielony w zamian za pracę w niedzielę czy święto. Jeśli nadgodziny wypadły w zwyczajny dzień powszedni, np. ktoś został w pracy wieczorem, przysługuje mu dodatek wynoszący 50 proc. wynagrodzenia zasadniczego.
Co ważne, jeśli ktoś pracuje na stałe poza zakładem pracy, np. wykonuje swoje zadania z domu i wiadomo, że regularnie przekracza normy pracy, a wręcz ile tych nadgodzin w danym okresie rozliczeniowym prawdopodobnie będzie, pracodawca może zastąpić wynagrodzenie za nie ryczałtem.
To całkiem korzystna sytuacja dla obu stron – pracownik wie, ile dokładnie zarobi za nadgodziny, a przepracowanie przez niego mniej czasu nie powoduje obniżenia zapłaty (chyba że jest na zwolnieniu), z kolei pracodawca jest zwolniony z obowiązku ewidencjonowania godzin pracy pracownika.
Musi jednak pamiętać, że czas pracy nadgodzinowej nie może przekraczać przeciętnego wymiaru czasu pracy. Zgodnie z art. 129. par. 1. Kodeksu pracy jest to osiem godzin na dobę w przeciętnie 5-dniowym tygodniu pracy oraz 40 godzin tygodniowo w przyjętym okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym cztery miesięcy. Okres rozliczeniowy może zostać wydłużony w każdym systemie czasu pracy do 12 miesięcy, jeśli jest to spowodowane przyczynami obiektywnymi lub technicznymi.
W przypadku ryczałtu ważne jest też, że nie wyklucza to dochodzenia przez pracownika większych pieniędzy, jeśli pracował on więcej i potrafi to udowodnić, bo np. prowadził własną ewidencję czasu pracy.
Na marginesie warto dodać, że rekompensatą za nadgodziny może też być udzielenie pracownikowi dnia wolnego, co pozbawia go prawa do dodatku za pracę ponadwymiarową, ale nie wynagrodzenia za przepracowany czas.
Kiedy i jak wystąpić o odszkodowanie za nadgodziny
Kodeks pracy (art. 282) wskazuje wyraźnie, że pracodawca, który nie wypłaca w ustalonym terminie wynagrodzenia za pracę lub innego świadczenia przysługującego pracownikowi, podlega każe grzywny od 1 tysiąca złotych do 30 tysięcy złotych.
Co więc robić, jeśli praca po godzinach była wykonywana, kierownik o tym wiedział, a pensja przyszła taka sama jak co miesiąc? W takiej sytuacji prawnicy radzą, by najpierw spróbować się dogadać, czyli zwrócić pracodawcy uwagę na przepracowane nadgodziny i poprosić o wgląd w ewidencję. Jeśli odmówi, albo zbagatelizuje sprawę, pozostaje pozew sądowy.
Jeśli pracodawca nie prowadził ewidencji czasu pracy, to on będzie musiał udowodnić, że pracownik nie miał nadgodzin. Zazwyczaj jest jednak inaczej – ciężar dowodowy spoczywa na pozywającym. Czyli to osoba ubiegająca się o odszkodowanie musi udowodnić, że wykonywała pracę nadgodzinową oraz podać, w jakim wymiarze.
Przydatne więc będą wszelkie informacje, np. wewnętrzne grafiki dyżurów, maile, z których wynika, że przełożony zlecił mu wykonanie przy po godzinach, zeznania świadków, a także odręczne zapiski pracownika.
O tym, że mogą się one przydać i być dla sądu ważnym dowodem, przekonał się jakiś czas temu pracownik jednej z firm holowniczych. Do obowiązków mężczyzny należała obsługa wypadków i awarii samochodów o każdej porze dnia, także w weekendy i święta. Na zlecenie czekał w domu i mimo że pracował ponad miarę nie dostał za nadgodziny ani grosza. Szef liczył czas pracy tylko za pobyt "w terenie", od wyjazdu do przyjazdu. Na szczęście mężczyzna prowadził dzienniczek nadgodzin. Gdy wystąpił z pozwem był on ważnym dowodem, dzięki któremu wywalczył wypłatę 33 tys. zł zaległej pensji.
W sądzie najczęściej dochodzi jednak do ugody między pracownikiem a pracodawcą, w której strony negocjują wysokość odszkodowania i bywa, że spotykają się w połowie drogi, np. ktoś domagał się 40 tys. zł, a ostatecznie wyraża zgodę na 20 tysięcy. Musi jednak pamiętać, że od tej kwoty pracodawca odprowadzi składkę na ZUS, bo odszkodowanie za nadgodziny przez fiskusa jest traktowane jako przychód w rozumieniu przepisów ustawy o podatku dochodowych od osób fizycznych z tytułu zatrudnienia w ramach stosunku pracy.
Druga ważna rzecz, o której nie można zapomnieć to to, że roszczenia pracownicze z tytułu nadgodzin przedawniają się z upływem trzech lat.
Odszkodowanie dla górnika za nadgodziny w kopalni
Grupa zawodową, która jakiś czas temu musiała walczyć w sądach o uznanie nadgodzin, byli górnicy. Obowiązują ich szczególne warunki zatrudnienia, np. system czterobrygadowy, praca w ruchu ciągłym, rygorystyczne wymogi dotyczące BHP. Czas pracy pracowników zatrudnionych w kopalniach pod ziemią, zgodnie z tzw. Kartą górnika, wynosi co do zasady 7,5 godziny na dobę (może być krótszy, gdy są wyjątkowe złe dla zdrowia warunki pracy) i 37,5 godziny na tydzień przy pięciodniowym tygodniu pracy.
Co jednak, gdy górnik, oprócz zmiany pod ziemią, ma obowiązki na powierzchni, np. musi przygotować się do przejęcia pracy, zdać raport czy uczestniczyć w jakiejś ważnej naradzie? Do niedawna kopalnie nie płaciły za to ani grosza. Ale po pozwie jednego ze sztygarów zmianowych, musiało się to zmienić. Sprawa obiła się aż o Sąd Najwyższy, bo zaskarżona kopalnia złożyła skargę kasacyjną od wyroków sądów niższych instancji.
SN oddalił jednak skargę kopalni i uznał, że czas, którzy sztygar poświęcał na uczestnictwo w spotkaniach i naradach, rozdzielanie pracy i raportowanie, był czasem pracy pracownika, który wykonywał swoje obowiązki pracownicze związane z zajmowanym stanowiskiem. Tym samym sąd uznał, że należy mu się za to zapłata.