Były szef banku ostro krytykuje frankowiczów. "Chcieli kredytów, dzisiaj udają naiwnych"
Redakcja INNPoland
13 listopada 2021, 12:11·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 listopada 2021, 12:11
Kredyty walutowe są dobrym narzędziem finansowania zakupu nieruchomości, a dzisiejsi frankowicze doskonale zdawali sobie sprawę z ryzyka – przekonuje Piotr Czarnecki, doradca biznesowy i wykładowca w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej, były prezes Raiffeisen Bank Polska. "Te kredyty są dobre i zostały udzielone właściwym klientom" – podkreśla.
Reklama.
Były prezes banku uderza we frankowiczów
– Z kredytem wiąże się ryzyko stopy procentowej, a z pożyczką walutową także ryzyko walutowe. Po prostu oczekiwania kredytobiorców odnośnie do poziomu kursu waluty nie spełniły się, z różnych przyczyn, całkiem niezależnych od banków – mówi w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska w latach 2003-2018.
Czarnecki przyznaje, że podczas oferowania kredytów we frankach szwajcarskich dochodziło do nieprawidłowości, jednak podkreśla, że były to tylko incydenty, a nie systemowy błąd. Za "fundamentalną bzdurę" uważa przy tym sugestie, że banki tworzyły umowy niezgodne z prawem.
– Pamiętajmy, że banki były poddawane audytom nadzoru. I nikt – aż do momentu, gdy frank się skokowo umocnił w stosunku do złotego w styczniu 2015 r. – tych umów kredytowych nie kwestionował, nie mówiono też o żadnych klauzulach abuzywnych – ocenia Czarnecki.
Wspomina przy tym, że wielokrotnie przychodzili do niego z pretensjami klienci, którzy nie otrzymywali najtańszego, frankowego kredytu. – Mówienie o ryzyku walutowym – a ja wielokrotnie o tym mówiłem – nic nie dawało – dodaje.
– Klienci tego chcieli. Teraz mówią: nic nie wiedzieliśmy, wcisnęli nam. To znaczy, że nie potrzebowali tych nieruchomości? Bzdura. Dzisiaj ci wykształceni, również ekonomicznie, ludzie dla pieniędzy udają naiwnych. Są przecież i ekonomiści z kredytami we frankach, którzy w sądzie mówią: Nie rozumiałem ryzyka kursowego – stwierdza były prezes Raiffeisen.
Prezes mBanku o frankowiczach
Na początku 2021 r. ostro o działaniach frankowiczów wypowiedział się także Cezary Stypułkowski, prezes mBanku. W liście do akcjonariuszy ogromny, aż 90-proc. spadek zysków za 2020 r. tłumaczył właśnie problemami z pozwami od frankowiczów.
"Wydawałoby się, że wiodącym czynnikiem wpływającym na wyniki Grupy mBanku w minionym roku była trwająca pandemia oraz jej różnorakie implikacje. Jednak poważniejszym uderzeniem w nasze rezultaty okazała się narastająca dyskusja wokół kwestii kredytów frankowych i fala towarzyszących im procesów sądowych" – wskazał prezes.
Stypułkowski ostro uderzył też w sędziów, którzy jego zdaniem są niekompetentni w tego typu sprawach finansowych.
"W skutek dramatycznie niekorzystnej dla banków linii orzeczniczej sądów, odpisaliśmy z tego tytułu ponad 1 mld zł. Stanowi to następstwo braku wiedzy sędziów o ograniczeniach regulacyjnych, w jakich działają banki oraz pewnej inercji nadzorców w publicznym wyjaśnianiu tych zagadnień, a także skrajnie prokonsumenckiej aury, która zapanowała od pewnego czasu w wielu branżach" – pisał w liście.
Prezes sugerował też, że "wielu kredytobiorców w celu uniknięcia konsekwencji świadomie podjętego ryzyka zmiany wartości waluty wykorzystuje fakt legalnego stosowania tabel kursowych do podważania całej klauzuli walutowej będącej istotą tego rodzaju kredytów hipotecznych".