Na rosnące ceny produktów spożywczych aż strach patrzeć. Absolutny lider galopu inflacji wzrósł o blisko 84 procent, a produkty mu podobne – o niemal 60 procent. Wyraźnie drożeje chemia, która długo opierała się wzrostom cen. W ostatnim miesiącu podrożało aż osiem z 12 śledzonych kategorii produktów
Badanie "Indeks cen w sklepach detalicznych" UCE Research, Hiper-Com Poland i Grupy AdRetail cytuje serwis Business Insider.
W monitoringu zestawiającym blisko 36 tys. cen produktów detalicznych jest jeden lider inflacji. W październiku cena oleju wzrosła o niemal 84 procent.
Produkty tłuszczowe także były na szczycie – cała kategoria odnotowała wzrost cen o blisko 60 procent rok do roku. O 20 proc. droższe jest masło, a ceny margaryny wspięły się o 23,8 procenta.
– Niższa produkcja słonecznika i oleju palmowego wywindowały ceny olejów roślinnych pod koniec ub.r. Z kolei w tym roku wzrósł popyt na biopaliwa i zwiększyło się zapotrzebowanie na oleje spożywcze – tłumaczy Grzegorz Rykaczewski, analityk Santander Banku.
Drugą kategorią grozy są drożejące produkty sypkie z 16,7 proc. inflacji. Cena soli wzrosła o blisko 40 proc., cukru – o 28 proc.
Droższe jest także mięso, którego ceny wzrosły o 7,9 proc. Najbardziej wzrastają ceny drobiu, bo o 16,5 procenta. To efekt epidemii ptasiej grypy. Koszt wołowiny umocnił się zaś o 9,5 proc. Wieprzowina stanowi wyjątek od reguły – potaniała o 1,6 proc. w porównaniach rok do roku.
Oprócz produktów spożywczych inflacja ima się także chemii gospodarczej. Papier toaletowy jest droższy o 15,8 procent. Pasta do zębów wzrosła o blisko 11 procent a płyn do naczyń – o 4,1 proc.
– Patrząc na prognozy dot. inflacji i sytuacji w gospodarce, spodziewam się kolejnych podwyżek. Szacuję, że w IV kwartale br. żywność będzie droższa niż w analogicznym okresie ub.r. nawet o 8-10 proc. Zima może być dla Polaków szokiem cenowym – ostrzega Karol Kamiński z Centrum Analiz Grupy AdRetail.
Do takich smutnych wniosków prowadzą wyniki badania przeprowadzonego dla projektu ciekaweliczby.pl na panelu Ariadna. Respondenci odpowiadali na pytanie, jaką wartość nabywczą będzie miało teraz 2000 zł odłożone rok temu do skarbonki przy rocznej inflacji wynoszącej 10 proc.
Poprawnie, czyli że ta wartość nabywcza będzie niższa niż 2000 zł, odpowiedziało 77 proc. badanych. Natomiast 8 proc. wskazało błędnie, że wartość nabywcza będzie wyższa, 5 proc. odpowiedziało, że będzie taka sama, zaś 10 proc. przyznało wprost, że nie wie.
Zastanawia fakt, że 91 proc. z nas zauważyło, że płaci więcej za tą samą ilość produktów niż rok temu i oczekuje, że ceny w ciągu najbliższych miesięcy będą rosły (93 proc.),
Co interesujące, inflacyjna niewiedza zdaje się korelować z przekonaniami politycznymi. Stosunkowo najwięcej osób, które nie wiedzą, że inflacja obniża wartość nabywczą pieniądza, jest w elektoracie Prawa i Sprawiedliwości (22 proc.), podczas gdy wśród wyborców Koalicji Obywatelskiej takich osób jest 9 proc., a Polski 2050 Szymona Hołowni – 14 proc.
Choć zdecydowana większość badanych (91 proc.) stwierdziła, że obecnie płaci więcej za tą samą ilość produktów niż rok temu, choć – co ciekawe – stosunkowo rzadziej są to wyborcy PiS (89 proc.) niż wyborcy Koalicji Obywatelskiej (98 proc.) i Polski 2050 Szymona Hołowni (97 proc.).
Mniejszą wiedzę ekonomiczną na temat wpływu inflacji na wartość nabywczą pieniądza mają kobiety niż mężczyźni (72 proc. poprawnych odpowiedzi w porównaniu z 82 proc.).
Z grup wiekowych negatywnie wyróżniają się osoby w wieku 25-34 lata. Jedynie 66 proc. z tej grupy udzieliło poprawnej odpowiedzi, podczas gdy w grupie 45-54 lata poprawnej odpowiedzi udzieliło 80 proc., a w grupie 55 plus – 83 proc.