Od poniedziałku urzędnicy Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego będą mogli pracować zdalnie, jednak możliwość ta dotyczy tylko osób zaszczepionych. – Dla osób nieszczepionych, które nie traktują ryzyka zakażenia poważnie, praca zdalna byłaby rozwiązaniem bezcelowym – ocenił marszałek Olgierd Geblewicz.
Marszałek woj. zachodniopomorskiego Olgierd Gieblewicz zdecydował, że jego pracownicy mogą pracować zdalnie, ale pod warunkiem, że są zaszczepieni. Powód to oczywiście szybko rosnąca liczba zakażeń koronawirusem. Poprzedniej doby w samym Zachodniopomorskiem odnotowano 1152 nowych zakażeń.
Sam marszałek przyznaje, że podjął taką, a nie inną decyzję, z powodu braku reakcji rządu na rozpędzającą się falę zachorowań i brak istotnej zachęty do szczepienia się przeciwko COVID-19. W jego opinii "rząd skapitulował w walce z pandemią, w imię nieodpowiedzialnego przymilania się antyszczepionkowcom".
– Nie ma przymusu, praca zdalna to dobrowolny wybór. Uważamy, że jak ktoś się zaszczepił, to nie ma problemu z pokazaniem certyfikatu, a gdy ktoś tego nie zrobił, nie będziemy wnikać w powody – komentowała w rozmowie z RMF FM rzeczniczka marszałka Gabriela Wiatr.
Gieblewicz przekonuje, że jego rozwiązanie nie ma charakteru restrykcyjnego, a wynika z logiki. Home office ma być dla tych, którzy mimo szczepienia obawiają się o własne zdrowie.
– Osoby, które bez wyraźnych przeciwskazań medycznych nie chcą się szczepić, nie traktują ryzyka zakażenia poważnie, zatem dla nich praca zdalna jest rozwiązaniem bezcelowym – ocenił marszałek. Jak donosi RMF FM, Olgierd Gieblewicz nie wyklucza wprowadzenia kolejnych udogodnień w pracy dla zaszczepionych.
Praca niezaszczepionych
O innym pomyśle zorganizowania pracy dla osób zaszczepionych i niezaszczepionych pisaliśmy w INNPoland przed kilkoma dniami. Niemiecki rząd chce przekonać do szczepienia przeciw Covid-19 jak najwięcej osób. Według politycznych źródeł portalu WDR, w miejscach pracy ma wrócić zasada 3G, czyli wstęp do pracy tylko dla zaszczepionych, ozdrowieńców i przetestowanych.
Osoby niezaszczepione musiałyby "same zadbać o wykonywanie testów" i codziennie testować się na obecność koronawirusa. Oznaczałoby to, że najpewniej ponieśliby też koszty testów. Prawnicy oceniają, że obarczenie osób kosztami byłoby zgodne z tamtejszym prawem.