Przez pierwsze trzy kwartały 2021 roku państwowe kopalnie do każdej sprzedanej tony węgla dopłacały prawie 45 złotych. Przez ten czas wygenerowały 2,3 miliarda strat. Nie będzie to miało wpływu na wypłatę trzynastek i czternastek.
Z informacji opublikowanych przez Ministerstwo Aktywów Państwowych wynika, że kontrolowane przez Skarb Państwa spółki węglowe wygenerowały 2,3 miliarda złotych strat – to rachunek za pierwsze trzy kwartały tego roku. Do każdej tony sprzedanego węgla dopłacały średnio 44,61 zł. W to wliczone są wszystkie rodzaje węgla, zarówno te najtańsze, kosztujące jeszcze kilkaset złotych za tonę, jak i najlepsze, których cena zbliża się do 2000 zł za tonę.
Wbrew pozorom wyniki branży górniczej są niemal optymistyczne. Dlaczego? Bo strata jest na razie mniejsza, niż w zeszłym roku. Rok temu w tym samym czasie kopalnie traciły na tonie węgla prawie 60 złotych a finalnie zanotowały stratę w wysokości ok. 3,4 mld zł.
Resort Sasina ocenia, że lepsze wyniki (czyli mniejsza strata) wynika ze zwiększonego w porównaniu do pandemicznego 2020 roku zapotrzebowania na węgiel. Spalamy go więcej, jest więc droższy a strata mniejsza. Częściowo potwierdzają to dane – w porównaniu do analogicznego okresu w roku 2020 kopalnie wydobyły ok. 2 proc. węgla więcej. Sprzedaż wzrosła o 15 proc. - wliczając w to rynek krajowy i eksport.
Swoich strat nie podaje największy producent węgla w Polsce, czyli Państwowa Grupa Górnicza. Wiadomo za to, że Jastrzębska Spółka Węglowa zanotowała ok. 63 mln zł straty, zaś Bogdanka wypracowała prawie 165 mln zł zysku.
Prezes PGG zapewnił niedawno swoich pracowników, że wypłata premii barbórkowych oraz 14. pensji nie jest zagrożona. Przyznał też, że PGG ma płynność finansową do końca roku – czyli w grudniu nie zbankrutuje.
Na koniec września w państwowych spółkach węglowych pracowało prawie 78 tysięcy osób.