W poniedziałek Polska musiała poprosić o energię aż czterech sąsiadów - Niemcy, Szwecję, Ukrainę i Litwę. We wtorek 7 grudnia sytuacja również oceniana jest na "napiętą". Czy to oznacza, że tegorocznej zimy Polaków czekają blackouty? Odpowiadamy.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.
"Ze względu na niską generację wiatrową oraz postoje awaryjne i remontowe kilku jednostek wytwórczych, 6.12.2021 r. wystąpiły trudności w zbilansowaniu KSE. Niedobór bilansowy dotyczy braku możliwości dotrzymania wymaganego poziomu rezerw mocy"- poinformowały w poniedziałek. Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Braki energii "łatano" w ramach międzyoperatorskiej pomocy, skutkiem czego w poniedziałek do Polski popłynął prąd od sąsiednich operatorów z Niemiec, Szwecji, Litwy i Ukrainy. Jak podaje portal WysokieNapiecie.pl, import mocy trwał przez 15 godzin, a w szczycie wyniósł 1,2 GW energii elektrycznej.
"Tak dużej ilości energii w ramach międzynarodowej pomocy w ciągu jednego dnia nie importowaliśmy nigdy wcześniej, nawet gdy z powodu awarii stacji transformatorowej w ciągu sekundy z systemu 'wypadła' niemal cała elektrownia Bełchatów" - czytamy w portalu.
Czy grozi nam blackout?
"W dniu 7.12.2021 r. bilans krajowego systemu energetyczny także będzie napięty. PSE na bieżąco analizują sytuację bilansową i będą podejmowały niezbędne działania dla zapewnienia bezpieczeństwa pracy krajowego systemu elektroenergetycznego" - poinformowały także Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Oznacza to, że kolejny dzień z rzędu w Polsce wystąpią trudności związane z niedoborem rezerw mocy. Czy wisi zatem nad nami widmo świąt bez energii elektrycznej? — Wszystko zależy oczywiście od warunków pogodowych. Jeśli będą tej zimy duże mrozy i nie będzie zbyt dużo wiatrów, to problemów bym nie wykluczał — ocenił w rozmowie z "Business Insiderem" Bartłomiej Derski z Wysokiego Napięcia.
Blackoutu jednak ekspert nie przewiduje. – Brownout to co innego — przyznał Derski. Tym mianem określa się sytuacje, gdy nagle trzeba ograniczyć dostawy prądu — na przykład do jakiegoś regionu – wyjaśniał.
Zdaniem Derskiego taka sytuacja - w przypadku np. dużych mrozów - może grozić zakładom przemysłowym, które pobierają najwięcej energii. W trudnej sytuacji musiałyby one ograniczyć jej pobór, co mogłoby doprowadzić do czasowego wstrzymania produkcji.
Mieszkańcy gospodarstw domowych jak na razie mogą spać spokojnie. Ekspert raczej nie przewiduje, by te bezpośrednio ucierpiały.