Wskaźnik PPI, zwany inflacją producencką, nie odpuszcza. W listopadzie wzrósł do 13,2 proc. - to sporo więcej, niż głosiły prognozy (13 proc.). Miesiąc wcześniej osiągnął 11,8 proc. Kolejny wzrost PPI może oznaczać kolejny wzrost inflacji konsumenckiej (CPI).
Ceny produkcji przemysłowej w listopadzie 2021 r. wzrosły rdr o 13,2 proc., w ujęciu miesięcznym wzrosły o 1,0 proc. - podał Główny Urząd Statystyczny. Mowa o wskaźniku PPI (producer price index). Pokazuje on jaki poziom cen ustalają producenci na kolejnych etapach wytwarzania towarów oraz usług. Dlatego też nazywany jest inflacją producencką.
Jak pisze Bankier.pl, Główny Urząd Statystyczny podał, iż najbardziej wzrosły ceny m.in.: metali (o 41,3 proc.), chemikaliów i wyrobów chemicznych (o 22,4 proc.), wyrobów z drewna, korka, słomy i wikliny (o 19,9 proc.), papieru i wyrobów z papieru (o 13,5 proc.), wyrobów z metali (o 10,7 proc.).
Podrożało w zasadzie wszystko, niewielkie obniżki dotyczyły jedynie wspomniano jedynie o cenach poligrafii i reprodukcji zapisanych nośników informacji (o 1,4 proc.) oraz odzieży (o 2,1 proc.).
To źle wróży na przyszłość
Bankier.pl zwraca uwagę, że wysoka inflacja producencka to nie tylko domena Polski. W piątek w Niemczech pojawiły się dane mówiące o rocznej dynamice PPI na poziomie 19,2 proc. Z kolei w Czechach inflacja producencka w październiku wyniosła 13,5 proc., w Wielkiej Brytanii 9,1 proc., a w USA 9,6 proc.
To nie powinno nas jednak uspokajać. Na ogół wskaźnik PPI z pewnym opóźnieniem, ale przekłada się na wzrost inflacji konsumenckiej (czyli CPI), którą bezpośrednio odczuwają konsumenci.
"Inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii wzrosła w listopadzie do 4,7 proc. r/r (tak, jak szacowano po danych GUS). To nie koniec wzrostów bazowej (wyższe koszty będą się filtrować do cen detalicznych) - wiosną przyszłego roku zobaczymy tu odczyty z przedziału 5,5-6,0 proc. r/r." – oceniają analitycy banku Pekao S.A.