Koniec z okropnie wilgotnymi, niewygodnymi, drażniącymi skórę maseczkami. Firma z Polski opracowała model bawełnianej przyłbicy, którą ma się nosić komfortowo nawet przez kilka godzin. Właściciel marki Cosmos stawia sobie za cel ważne zadanie - chce sprawić, że Polacy będą się trzymali reżimu sanitarnego. Postanowiliśmy sprawdzić, jak to działa.
– Chociaż wszyscy zwracają uwagę na to, że maski nie są wygodne, mimo przedłużającej się pandemii firmy nie podjęły wyzwania i nie stworzyły nowych modeli – zwraca uwagę Andrzej Sukiennik, twórca przyłbicy bawełnianej Cosmos. – Cały czas nosimy te same, drażniące maski, które już po chwili ma się ochotę z siebie zerwać, bo robią się nieprzyjemnie wilgotne. Nie ma się co dziwić, że ludzie nie chcą ich nosić, a to przecież poważny problem społeczny.
Rozwiązaniem tego problemu postanowiła zająć się marka Cosmos – producent odzieży damskiej, który jest na polskim rynku już od 36 lat. Jak wspomina pan Andrzej, firmę otworzył tuż po szkole średniej. Początkowo rozprowadzał towar po różnych sklepach, później wraz z nastaniem "złotej ery sprzedaży stadionowej" działał na Stadionie Dziesięciolecia. Po jego zamknięciu firma otworzyła własny butik w podstołecznym Stanisławowie.
W najlepszych czasach firma zatrudniała 250 osób. Teraz zespół znacznie się zmniejszył. Projektowaniem dla Cosmos Moda zajmuje się od wielu lat Agnieszka Szczęsna, jednak szycie jest zlecane do podwykonawców. Sprzedaż przeniosła się do sieci.
– Już ponad dekadę temu postanowiliśmy przejść do e-commerce. Zrozumiałem, że rynek sprzedaży detalicznej w sklepach będzie się kurczył, a przyszłością jest internet. Zdecydowałem się na sklep w sieci na długo przed tym, nim ktokolwiek mógł pomyśleć o jakiejś pandemii – wspomina twórca marki.
Część asortymentu to produkty własne, część to zamówione wyroby. Łącznie około 6 tysięcy produktów. Poza tradycyjnymi swetrami, sukienkami czy płaszczami, jest też sporo całkiem zaskakujących rzeczy, jak na przykład akcesoria do morsowania lub do sauny. Ich projektowaniem zajmuje się sam pan Andrzej.
– Jako pierwszy na świecie zaprojektowałem ręcznik "pizza" dla saunamistrzów. Są one cenione w środowisku i wykorzystywane przez zawodników startujących na saunamistrzostwach. Robią wrażenie, bo potrafią latać między nimi do 25 metrów – mówi z dumą twórca.
Gdy rozpoczęła się pandemia, firma – jak wiele innych przedsiębiorstw odzieżowych – zajęła się szyciem maseczek. – To wymusił na nas rynek, nie planowaliśmy tego w naszym asortymencie. Poddaliśmy się temu, czego wymagały od nas okoliczności – mówi pan Andrzej.
Maseczki dla papieża
– Bardzo szybko dostrzegłem, że z maseczkami, które są w powszechnym użyciu jest po prostu coś nie tak – wspomina. – Widać było, że spadają z buzi. Oglądając telewizję, często widziałem dziennikarzy i polityków, którzy się bardzo denerwowali, bo ciągle musieli te maski naciągać na nos. Postanowiłem, że zaprojektuję taką maseczkę, która będzie się mocno trzymała dokładnie tam, gdzie powinna.
Prace projektowe trwały... tydzień. Pierwszy model o nazwie "maska profilowana sportowa Cosmos" był wyposażony w certyfikowane tkaniny – dobrej jakości bawełnę o wysokiej gramaturze – i przeciwbakteryjną włókninę z jonami srebra.
– Konstrukcja została zaprojektowana w tak sposób, by wysuszał ją wydmuch powietrza. Dzięki temu nie sztywniała na mrozie. Samo powietrze uciekało na trzy strony świata: górą i w stronę uszu. Do tego nosiło się ją wygodnie, zastosowałem m.in. taśmę nieuciskową, żeby nie bolały uszy i żeby dało się ją nosić przynajmniej godzinę – tłumaczy pan Andrzej.
Projekt cieszył się dużym powodzeniem i dobrze się sprzedawał. Maski zakupiła między innymi Nuncjatura Papieska – dla samego papieża Franciszka. Mimo sukcesu komercyjnego właściciel firmy cały czas myślał o udoskonaleniu projektu. – W styczniu tego roku postawiłem przed sobą nowe zadanie. Odkryłem podstawowy błąd projektowy masek dostępnych na rynku, który sprawia, że są szkodliwe dla zdrowia. Postanowiłem go wyeliminować.
Na czym polega błąd? Jak tłumaczy pan Andrzej, tradycyjne maseczki zamykają wylot powietrza przy brodzie. Większość tego, co wydychamy, ucieka zatem przy nosie. Powoduje to wysuszenie gałek ocznych i wprowadza do oczu mnóstwo bakterii. – Noszenie takich masek przez dłuższy czas może powodować choroby oczu, nie wspominając już nawet o irytującym parowaniu okularów – mówi.
Najnowszy projekt nazwany "przyłbica bawełniana Cosmos" ma zamknięty wylot powietrza przy nosie, a wypuszczony przy brodzie. Dzięki temu nie jest szkodliwa dla dróg oddechowych. Do tego przyłbica, poprawnie założona, daje około 1 cm wolnej przestrzeni od skóry.
– Na godzinę wykonujemy około 1000 oddechów. Wszystkie wydychane substancje, łącznie z bakteriami, w tradycyjnej maseczce osiadają na ustach i są przez nas zlizywane i trafiają z powrotem do organizmu. Do tego są szkodliwe dla cery. Pewne wiele pań i panów zauważyło już problemy ze zmianami na twarzy spowodowanymi zbyt długim noszeniem opinających masek. Nasza konstrukcja pomaga w walce z tym problemem.
Podobnie jak w przypadku pierwszego modelu maseczki – dzięki odpowiedniej konstrukcji i doborze materiałów, wydychane powietrze służy jako "dmuchawa" ciepłego powietrza do wysuszania maseczki i nie powoduje zbierania się wilgoci. Do tego maseczka ma być wygodna, ponieważ dzięki odpowiedniemu kształtowi, nie naciska uszu.
Przyłbica bawełniana Cosmos
Zarówno sam produkt jak i jego nazwa towarowa są zarejestrowane przez Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej i chronione prawem. Przyłbica bawełniana ma również spełniać wszelkie normy dotyczące maseczek niemedycznych. – W tym przypadku wymagania bezpieczeństwa – które i tak nie są obligatoryjne – dotyczą używania certyfikowanych produktów, które są oczywiście przez nas stosowane – zapewnia pan Andrzej.
Maska ma wytrzymałość od 30 do 60 prań. Przed pierwszym użyciem zalecane jest jej prasowanie (można to robić również później, przed każdym innym założeniem). To dlatego, że wykorzystana w masce włóknina może trochę odstawać i pojedyncze włókienka mogą zacząć po pewnym czasie lekko łaskotać. – To cena tego, że maseczka nie robi się wilgotna. Przeprasowanie powinno rozwiązać ten problem w zupełności – mówi konstruktor.
Poza samym praniem, twórca projektu zastrzega, by regularnie dezynfekować maski – wszystkie, po każdym zdjęciu. – Każda maska, nagrzana przez oddech do temperatury 36 stopni, staje się pożywką dla bakterii, które potem zakładamy z powrotem na buzię. Dlatego tak ważne jest, by każdorazowo dezynfekować maseczki. Nie trzeba ich co chwilę prać, ale na pewno trzeba "psiknąć" płynem dezynfekcyjnym w aerozolu według zalecenia lekarzy – tłumaczy.
Marka COSMOS przesłała nam maseczki do przetestowania. Efekty można zobaczyć na poniższym wideo:
Najbardziej irytuje mnie, gdy widzę w telewizji osoby publiczne, które pochodzą do mównicy, zdejmują maseczki, chowają je do kieszeni, potem przemawiają, a potem zakładają na twarz tę samą maseczkę. Przecież taki człowiek powinien pokazać nam kulturę zachowania w trakcie pandemii.
Powinien mieć przy sobie małą buteleczkę płynu do dezynfekcji w aerozolu, skorzystać z niej zaraz po zdjęciu maseczki i włożyć ją do kieszeni już zdezynfekowaną. Tylko zachowując taką procedurę, dbamy o wspólne bezpieczeństwo.