W tym roku uroczysta kolacja w Wigilię zaboli Polaków bardziej. Zakup podstawowych produktów na 4-osobową wieczerzę to bowiem wydatek o ponad 12 proc. większy niż rok temu. To jeden z najwyższych wzrostów od początku śledzenia "koszyka wigilijnego". Tak źle było tylko w 2008 roku.
Karp? Jest. Buraki na barszcz, śledzie, warzywa na sałatkę – lista zakupów świątecznych jest duża. Jak pisze "Rzeczpospolita", duże sprawunki w tym roku bardziej zabolały Polaków w portfel.
Ogółem przygotowanie Wigilii jest droższe o 12,4 procenta w porównaniu z 2020 rokiem. Dziennikarze zakładają tu tradycyjną kolację dla czterech osób. Porównują też, że taki poziom wzrostu cen z roku na rok ostatnio widoczny był w 2008 r.
"Rz" wskazuje na dane z Warszawskiego Rolno-Spożywczego Rynku Hurtowego Bronisze.
Według tamtejszych cen koszyk świątecznych warzyw i owoców poszedł w górę aż o 17 proc. r/r. W tej grupie staniały jedna owoce krajowe – o 15,6 procenta. W górę mocno poszły jednak rodzime warzywa i to aż o 14 proc. Importowane owoce i warzywa podrożały zaś o ponad 20 proc.
Podsumowując – droższe są polskie buraki na barszcz (podwójna cena), kapusta kiszona (+ 30 proc.), cebula (+70-80 proc.) czy pietruszka, podobnie jak sprowadzane mandarynki czy pomarańcze.
Kilka procent droższa jest mąka i ryby (w tym karp). Rekordowe są też podwyżki cen olejów roślinnych, które skoczyły o ponad 20 procent.
W sondażu SW Research dla "Rz" Polakom zadany pytanie: "Czy w związku ze wzrostem cen zamierza Pani/Pan zrobić mniejsze zakupy w okresie świąt Bożego Narodzenia?".
"Tak" odpowiedziało 48,8 proc zapytanych. Zaprzeczyło 24,2 proc. ankietowanych, a zdania nie miało 27 proc. uczestników. Dużo więcej widać jednak w podziale na podgrupy.
– Mniejsze zakupy zdecydowane częściej planują kobiety (56 proc.) niż mężczyźni (41 proc.). Odpowiedź taką wskazała ponad połowa osób (54 proc.) które ukończyły 50 rok życia i co drugi respondent posiadający wyższe wykształcenie – wskazuje cytowany przez "Rz" Adrian Wróblewski, dyrektor działu analiz w SW Research.
Jak można się było domyślać skromniejsze zakupy częściej (56 proc.) deklarują osoby o niskim dochodzie – od 1001 zł do 2000 zł. Ogranicza się też aż 63 procent badanych z miast do 20 tys. mieszkańców.