Kamila Sukiennik, wieloletnia współpracowniczka prezesa NBP Adama Glapińskiego i znajoma jeszcze z Polkomtelu, zrobiła szybką karierę pod skrzydłem szefa. Jak wskazuje dziennikarskie śledztwo, bez pełnego wykształcenia wyższego została zastępczynią Glapińskiego i przez rok zasiadała w radze KDPW bez ustawowo wymaganych studiów MBA.
Dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamila Sukiennik to bliska współpracowniczka Adama Glapińskiego jeszcze z czasów, gdy ten był prezesem Polkomtelu. Dziennikarzom Radia ZET udało się dotrzeć do jej CV i innych informacji, które wskazują na jej bardzo polubowną rekrutację.
Sukiennik została ściągnięta do NBP w marcu 2016 roku. Już w kwietniu 2017 roku została awansowana na zastępcę dyrektora gabinetu prezesa Narodowego Banku Polskiego.
Problem w tym, że kobieta nie miała wtedy pełnego wykształcenia wyższego. Zaledwie cztery miesiące przed awansem uzyskała dyplom licencjata w Wyższej Szkole Promocji, Mediów i Show Biznesu.
Dwa miesiące później, w czerwcu 2017 roku, Sukiennik mogła świętować kolejny przełom w karierze. Została powołana do Rady Nadzorczej Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych. Braki w edukacji znów nikomu nie przeszkadzały.
KDPW to kluczowa spółka NBP, Skarbu Państwa i GPW oraz ważna instytucja w całym systemie giełdowym. Prowadzi rozrachunek transakcji rynkowych i rejestruje papiery wartościowe. Nic więc dziwnego, że ustawa z 16 grudnia 2016 roku o zasadach zarządzania mieniem państwowym wymaga by kandydaci na członków takich organów posiadali wyższe wykształcenie i spełniali jeden z wymogów:
stopień naukowy doktora nauk ekonomicznych;
tytuł radcy prawnego lub adwokata;
ukończone studia podyplomowe Master of Business Administration (MBA);
certyfikat CFA, CIIA, ACCA lub CFF;
zdany egzamin przed specjalnie powołaną przez ministrów komisją.
Według dokumentów radia ZET Sukiennik nie spełniała żadnego z wymogów, a na studia MBA zapisała się... dopiero 27 lipca 2018 roku. Oznaczałoby to, że przez rok bezprawnie zasiadała w KDPW.
Z dalszych nieoficjalnych informacji wynika, że Sukiennik została rekomendowana przez Glapińskiego bo w latach 2010-2016 miała pełnić rolę "doradcy społecznego członka Rady Polityki Pieniężnej Adama Glapińskiego". W tym okresie Sukiennik wciąż pracowała w Polkomtelu.
Kolejny problem w tym, że stanowisko takiego "doradcy społecznego" formalnie nie istnieje. Nie ma też żadnego sensu.
– Taka osoba nie mogłaby wejść do banku, nie miałaby dostępu do danych, bo te które otrzymują członkowie RPP są poufne. Taki doradca mógłby co najmniej parzyć kawę i to też poza budynkiem NBP – wskazuje były doradca jednego z prezesów NBP, który woli zachować anonimowość.
"Pani Kamila Sukiennik legitymuje się kilkunastoletnią praktyką zawodową, umożliwiającą zdobycie doświadczenia i wiedzy z zakresu funkcjonowania podmiotów prawa handlowego, Banku Centralnego, instytucji infrastruktury, a także zasad funkcjonowania rynku finansowego, niezbędnych do pełnienia funkcji członka Rady Nadzorczej Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych S.A." – odpowiada na pytania dziennikarzy Dariusz Marszałek, szef zespołu ds. Promocji i Marketingu KDPW.
W lipcu 2018 r. Sukiennik awansowała dalej – na obecne stanowisko dyrektor gabinetu prezesa Glapińskiego.
Druga kadencja Glapińskiego w NBP
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Glapiński może być raczej spokojny o zbliżającą się reelekcję. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wskazał bowiem, że "widziałby" Adama Glapińskiego w roli prezesa NBP na drugą kadencję.
Kaczyński udzielił wywiadu portalowi Interia. W rozmowie przyznał, że widziałby Glapińskiego w obecnej roli w drugiej kadencji. – Ale to decyzja prezydenta, a nie moja. Naprawdę, mamy w Polsce system demokratyczny i funkcjonuje on tak, jak powinien – podkreślał prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Szef partii rządzącej dodał, że z Glapińskim znają się przeszło 30 lat, "ale nie zmienia to faktu, że często różnili się poglądami". Przypomnijmy, że Adam Glapiński był wiceprezesem Porozumienia Centrum, pierwszej partii założonej przez Jarosława Kaczyńskiego na początku lat 90.