Choć wielu Polaków zmaga się obecnie z nieścisłościami i zawiłymi zasadami pośpiesznie wprowadzonego Polskiego Ładu, PiS nie mógł czekać z jego wejściem w życie. Minister finansów Tadeusz Kościński wytłumaczył, co było głównym powodem pośpiechu.
Minister finansów Tadeusz Kościński udzielił wywiadu dziennikowi "Fakt". Był pytany m.in. o Polski Ład i możliwy lockdown Polski.
Jednym z zagadnień był fakt, że przepisy flagowego programu PiS wprowadzane są w zawrotnym tempie, na czym cierpi jakość legislacji. Czy nie warto było dopracować zapisów i wprowadzić ich w życie na przykład za rok?
– Dobrze, w takim razie niech pani zapyta emeryta, czy chciałby większą emeryturę już w tym roku, czy może poczekać jeszcze kolejny rok? Na Polskim Ładzie skorzysta 90 proc. emerytów, oni potrzebują tych pieniędzy jak najszybciej. Czy 18 mln Polaków chce mieć więcej pieniędzy w portfelach teraz, czy za rok? – spytał dziennikarkę Kościński.
Minister mówił też o ewentualności wprowadzenia w Polsce kolejnego lockdownu w odpowiedzi na szerzący się wariant omikron.
– Z punktu widzenia finansów musimy się z tym liczyć, choć nie chcielibyśmy tego robić, bo to negatywnie wpływa na społeczeństwo i na gospodarkę. Musimy być jednak gotowi na każdą ewentualność.
Zawiłości minister finansów tłumaczył w wywiadzie dla "Super Expressu". Odniósł się m.in. do tego, że z powodu wprowadzonych zmian podatkowych, mniejsze wypłaty otrzymali nauczyciele.
– To jest tylko kwestia zaliczek na podatek. Nie jest to strata, która ma związek z wyższą kwotą wolną od podatku czy z podwyższeniem progu podatkowego – uspokajał polityk.
Na uwagę dziennikarza, że pieniądze – nawet kilkaset złotych – wrócą przy rozliczeniu podatku dopiero w przyszłym roku, minister finansów przekazał, że osoby, które otrzymały mniejszą pensję w styczniu, dostaną wyrównanie jak najszybciej.
– Zmiany, które niesie za sobą Polski Ład, dotyczą ok. 27 mln podatników i przy takiej liczbie obywateli objętych reformą mogą się pojawić pewne nieścisłości. Nie powinny mieć one miejsca i chciałbym za nie przede wszystkim przeprosić – podkreślił.