Wedle rządowej propagandy, na przepisach podatkowych Polskiego Ładu emeryci mieli zyskać lub przynajmniej nie stracić. Ale spora część z nich – ok. 10 proc. - dostała po kieszeni. Są rozgoryczeni – byli namawiani do dłuższej pracy, która miała oznaczać wyższą emeryturę. Okazało się, że im więcej pracowali, tym więcej zabierze im rząd.
- Dla 8 mln 100 tys. osób, czyli ponad 90 proc. emerytów i ponad 80 proc. rencistów, od stycznia wypłata jest wyższa – mówiła prezeska ZUS, prof. Gertruda Uścińska. Problem w tym, że 80 proc. to nie wszyscy. Z wyliczeń Instytutu Emerytalnego wynika, że na przepisach Polskiego Ładu straciło przynajmniej 10 proc. emerytów. Chodzi o osoby, które dostają świadczenie w wysokości 4920 zł brutto lub więcej. To próg od którego zaczyna się tracić, na początku niewiele.
Na przykład emerytura w wysokości 5000 zł brutto oznacza dziś wypłatę 4125 zł do ręki, jeszcze w grudniu było to 4132 złote. Emeryt traci więc 7 złotych. Niby mało, ale potem strata rośnie. Emerytura w wys. 6000 zł brutto oznacza dziś wypłatę 5605 zł na rękę – to 162 zł mniej. Warto zauważyć, że w marcu będzie waloryzacja emerytur, więc większa liczba osób będzie dopłacać do Polskiego Ładu.
Pozew zbiorowy emerytów?
Emeryci ze stosunkowo wysokimi świadczeniami podnieśli bunt. W ich imieniu kancelaria Dubois i wspólnicy zadeklarowała nawet złożenie pozwu zbiorowego. Przyczyna? W skrócie: nie tak brzmiała umowa społeczna. Trudno nie przyznać racji tym argumentom – wszak rząd namawia emerytów do jak najdłuższej pracy, kusząc wizją wyższego świadczenia. A tu nagle okazało się, że dłuższa praca nie przekłada się na wyższą emeryturę, więcej za to trzeba dokładać do wspólnej puli.
- Moim zdaniem ci ludzie mają rację, nie powinno się obniżać świadczeń emerytalnych. To zresztą działanie pozostające w sprzeczności z ulgami które pojawiły się w polskim Ładzie – czyli zerowym PIT-em dla seniorów. Zachęcamy ludzi do tego, by dłużej pracować (bo dłuższa praca to wyższa emerytura) a wychodzi na to, że wyższa emerytura to wyższa strata. Sygnał, który w ten sposób dotarł do społeczeństwa był bardzo negatywny – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.
Czy pozew zbiorowy ma sens?
Jak informuje Dubois i Wspólnicy pozew zbiorowy może dotyczyć naruszenia praw nabytych oraz norm konstytucyjnych. Chodzi zwłaszcza o art. 2 Konstytucji, który określa zasady prawidłowej legislacji. W grę wchodzi także postępowanie związane z naruszeniem ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Oskar Sobolewski zwraca też uwagę na deklaracje rządu – zapowiedziano już nowelizację ustawy w taki sposób, by emeryci jednak nie tracili na Polskim Ładzie.
- Taka poprawka została wprowadzona przez Senat, ale Sejm ją odrzucił. Widzimy, że resort finansów chyba zrozumiał swój błąd i planuje pewne zmiany w podatkach od emerytur. To wymaga jednak znowelizowania ustawy – mówi Sobolewski.
Tłumaczy, że obecnie w planach jest podniesienie progu od którego emeryci traciliby na świadczeniu z ok. 5 000 zł brutto do 12 800 zł brutto. Ta górna granica jest powiązana z progiem do którego polski ład jest korzystny bądź neutralny w przypadku pracowników.
Oskar Sobolewski zwraca jednak uwagę na fakt, że rozwiązanie sytuacji z emerytami nie jest proste – wymaga nowelizacji ustawy, nie da się tego zrobić rozporządzeniem. Dodaje, że jego zdaniem nowelizacja powinna uwzględniać wyrównanie strat dla tych emerytów, którzy już je ponieśli.