Krytycy Polskiego Ładu twierdzą, że opłaci się on przede wszystkim osobom najmniej przedsiębiorczym, a jego przepisy tłamszą w narodzie chęć do rozwoju i dążenie do lepszych zarobków. Czy naprawdę jest tak źle? Część osób z pewnością zyska – ale okazuje się, że reforma podatkowa uderza w dochody tych, którym miała pomóc: emerytów, młodych małżeństw, rodziców samotnych, a nawet i tych na... urlopach rodzicielskich.
Obniżki emerytur, problemy z wypłacaniem pensji, pilnowanie nie tylko tego, czy się nie przekroczy limitu zarobków uprawniającego do ulgi dla klasy średniej, ale i sprawdzanie czy się do niej kwalifikujemy. Podatkowe uderzenie w osoby samotnie wychowujące dzieci. To tylko niektóre przykłady absurdów, które wprowadził Polski Ład.
1. Ulga dla klasy średniej - czasem lepiej jej nie brać...
To mechanizm, który miał sprawić, że osoby zarabiające od 5701 do 11 141 zł brutto miesięcznie nie będą stratne na Polskim Ładzie – jednak rzeczywistość okazała się znacznie bardziej skomplikowana. Jeśli ktoś nie złożył dokumentu PIT-2, to ulga nie jest mu automatycznie naliczana. Traci więc nawet kilkaset złotych miesięcznie z pensji. Oczywiście ulgę będzie mógł rozliczyć na koniec roku podatkowego i dostać spory skumulowany zwrot – mowa o dodatkowych kilku tysiącach złotych.
Jest jednak spora grupa osób, która – jeśli korzysta z ulgi – powinna robi to nader ostrożnie. Bo jeśli w ciągu roku osoby te zarobią choćby o złotówkę mniej niż 5701 zł brutto miesięcznie (niecałe 4108 zł netto bez ulgi) to będą musiały zwracać całą ulgę na koniec roku podatkowego.
Jak podkreśla Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w firmie inFakt, jeśli pracownik nie zrezygnuje z ulgi dla klasy średniej, a zachoruje lub z innych przyczyn przerwie pracę, to na koniec roku może się okazać, że nie był uprawniony do jej stosowania. Jego zarobki mogą bowiem nie osiągnąć dolnego limitu, od którego przysługuje ulga.
Co więcej - zerwanie prawa do ulgi spowoduje przejście nie tylko na zasiłek chorobowy ale i macierzyński. Podczas prezentowania założeń Polskiego Ładu ministrowie dużo mówili o wsparciu kobiet. Okazało się, że szybko o tym zapomnieli.
"Osoby osiągające przychody np. z umów zlecenia/dzieło/ przychody z kontraktów menedżerskich, wynagrodzenie zarządu na podstawie powołania, innych źródeł (np. zasiłków z ubezpieczeń społecznych takich jak zasiłek chorobowy czy zasiłek macierzyński) / działalności gospodarczej rozliczanej według stawki liniowej – nie skorzystają z prawa do ulgi" - wyjaśniają doradcy z Grant Thornton.
2. Ulga dla klasy średniej dla małżeństw. Ale niektórych
Pułapka czeka na małżeństwa. Jeśli jedno z małżonków zarabia dobrze lub bardzo dobrze, a drugie plasuje poniżej granicy limitu ulgi, nie mogą oni zsumować swoich przychodów. Będą więc przypadki, w których żaden ze współmałżonków nie dostanie ulgi – gdy jedna osoba zarabia za mało a druga "za dużo".
O co chodzi? O to, że ulgę dla klasy średniej uwzględnia się jeszcze przed zsumowaniem przychodów małżonków. Jeśli jedno z nich uzyska przychody poniżej 68 412 zł albo powyżej 133 692, to z ulgi nie skorzysta. Ulgę odliczy tylko drugi z małżonków i po jej uwzględnieniu przychody obojga będzie można zsumować cele wspólnego opodatkowania.
3. Rodzice samotnie wychowujący dzieci - ile stracą?
Polski Ład wprowadza nową ulgę dla samotnych rodziców w wysokości 1500 zł, która sumuje się z dotychczasową - przypomniała wiceminister rodziny i polityki społecznej Barbara Socha. Rodzice z nowej ulgi bardzo się ucieszyli, dużo chłodniej przyjęli za to fakt, że od teraz nie będą mogli rozliczać się wspólnie z własnymi pociechami. Dostaną więc niewiele ponad 100 zł miesięcznie, stracą przynajmniej kilkaset – takie są szacunki dla osób zaliczanych do klasy średniej. Do te pory - w pewnym uproszczeniu - dochody i podatek można było rozłożyć sobie po połowie. Dochód, który formalnie przypadał na dziecko, nie był opodatkowany. Teraz będzie.
4. Emerycie, pracuj dłużej i dostawaj mniej
Kolejny problem mają emeryci – ale tylko ci dostający wysokie świadczenia. Wedle zapewnień przedstawicieli obozu władzy, emeryci dostający poniżej 5000 zł emerytury mieli na niej zyskać. Powyżej tej granicy zaczyna się jednak strefa spadku. Początkowo nie budziło to jakichś wielkich kontrowersji. Ale z kolejnymi przelewami emeryci zaczęli narzekać – bo jak to jest, że z jednej strony rząd namawia ludzi do pracy na emeryturze (żeby świadczenia były wyższe) a z drugiej zabiera dodatkowe pieniądze.
Problem na razie nie jest rozwiązany, ale z ostrożnych deklaracji przedstawicieli rządu można wysnuć wniosek, że ta kwestia będzie rozwiązana po myśli emerytów.
5. Rząd namawia do łamania przepisów?
Lista absurdów może się powiększyć – bo na razie o podatkach w Polskim Ładzie wiadomo tyle, że wprowadziły potężny chaos. I nikt nie umie powiedzieć, co z tych zapisów zostanie poprawione a co nie. Nie wiadomo też, kiedy poprawki miałyby wejść w życie. Co ciekawe – poszczególni ministrowie zaczęli już gorączkowo publikować rozporządzenia, które mają w założeniu uzdrowić sytuację. Ale to się nie uda.
Zwracają na to uwagę choćby księgowi. Podatki zapisane są w ustawie – przyjętej przez parlament, podpisanej przez prezydenta. Zapisu ustawy nie można zmienić rozporządzeniem. Jest to po prostu akt niższego szczebla.
Minister finansów Tadeusz Kościński poinformował w piątek, że podpisał rozporządzenie powodujące, że "obojętnie czy podatnik złożył PIT-2 czy nie, to i tak zostanie rozliczony w ratach przez cały rok". Miałoby to zlikwidować problem obniżonych pensji u części pracowników. Brzmi pięknie, ale nie ma prawa zadziałać. Dlaczego? Bo rozporządzenie zmienia sposób obliczania zaliczek u pracowników, nie przesuwa terminu ich zapłaty.
- Nie można zmieniać rozporządzeniem zasad obliczania zaliczek na PIT! Ja osobiście żądam przede wszystkim zwolnienia mnie z odpowiedzialności karno-skarbowej za naliczanie i odprowadzanie zaliczek na PIT-4 niezgodnie z obowiązującą od 01.01.2022 - Ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych. Wtedy dopiero zastanowię się, czy ewentualnie liczyć pensje według tych przepisów – pisze w emocjonalnym wpisie na Facebooku Dariusz Smoleński, właściciel biura rachunkowego.
Dodaje też, że nawet gdyby chciał, to i tak nie mógłby wprowadzić rozporządzenia ministra Kościńskiego w życie. Biura księgowe działają na specjalnych programach. A producenci tych rozwiązań informatycznych nie są w stanie aktualizować ich z dnia na dzień i to na dodatek na podstawie rozporządzenia. Aktualizacja oprogramowania może będzie, może nie, na dodatek nie wiadomo kiedy.
6. To jeszcze nie wszystko
Zauważmy też, że to co dziś nazywamy Polskim Ładem jest nim tylko częściowo. Rząd planował o wiele więcej – w Polski Ład wpisano mnóstwo ładnie brzmiących pomysłów i inwestycji. Dziś mierzymy się jedynie z reformą podatkową. Ale w Polskim Ładzie jest też mowa np. o budzącym przerażenie ekologów stawianiu nowych tam na polskich rzekach, budowie i remontach dróg, torów, kładzeniu światłowodów i budowie infrastruktury 5G.
Co prawda premier Morawiecki twierdzi, że wielki program inwestycyjny już ruszył, ale faktem jest, że ciągle nie mamy 57 miliardów euro – czyli prawie 260 miliardów złotych. Ale pod koniec 2018 roku zapewniał też, że nie będzie podwyżek cen prądu.