Polski Ład miał być wspaniałym programem rozwojowym, pozytywnym kopem dla Polaków i gospodarki. Podwyżki cen gazu miały być praktycznie niezauważalne, nauczyciele mieli nie stracić na zmianach podatkowych. Zdaniem ekspertów, rząd naraża się na największe zagrożenie dla wiarygodności: śmieszność.
"Tylko ci, którzy żyją z cwaniactwa, mogą rzeczywiście stracić" - stwierdził wicepremier Jarosław Kaczyński, mówiąc o Polskim Ładzie. Dziś okazuje się, że tracą na nim między innymi nauczyciele i policjanci. Minister Czarnek rzucił się do wyjaśniania nauczycielom, że to, iż dostali mniejsze wypłaty, to nieprawda. Ale okazało się to nieprawdą tylko na dzień, dwa, bo rzecznik rządu już przyznał, że niewykluczone, że jakiś problem jest.
- Ze względu na pewne rozliczenia podatkowe doszło w niektórych miejscach, jeżeli chodzi w szczególności o nauczycieli, do złego naliczenia podatku i siłą rzeczy te osoby otrzymają jego wyrównanie albo w lutym, liczę na to, że księgowi o to zadbają, a my przygotujemy takie rozwiązania, które pozwolą na to, aby to w sposób sprawny zrobić – stwierdził dziś publicznie rzecznik rządu Piotr Müller.
Zrzucił przy tym winę na bliżej nieokreślonych księgowych. Ci jednak mają pracę, za którą ponoszą odpowiedzialność, więc literalnie stosują przepisy prawa. Podobnie jak administratorzy spółdzielni mieszkaniowych, którzy – zdaniem rządu zaspali gruszki w popiele i podwyżki cen gazu dla odbiorców indywidualnych to ich wina. O tym problemie pisaliśmy już kilka dni temu.
Wiele osób protestowało, że to zachęta do oszukiwania systemu, bo winne jest złe prawo, a nie stosująca jest wspólnota. Rząd i politycy PiS twierdzili, że to nieprawda. A finalnie okazało się, że jednak jakiś problem jest i rząd pilnie proceduje ustawę, która rozwiąże tę kwestię.
We wtorek wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin poinformował, że przygotowane zostało rozwiązanie ustawowe, zakładające, że spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe będą w całości objęte taryfami na gaz, a lokale użytkowe będą z nich wyłączane.
Narracja się rozjechała
- Tak nieskładny przekaz działa bardzo na szkodę PiS, nie ma co do tego wątpliwości. Można się spierać co do tego, czy PiS miał sprawny przekaz już wcześniej. Bo w tym pozornym monolicie było sporo pęknięć. Kiedy minister Niedzielski mówił o konieczności szczepień, prezydent Duda był wobec nich sceptyczny. Podczas gdy premier Morawiecki mówił w Brukseli o naszej miłości do UE, minister Ziobro i członkowie jego partii usiłowali nas z Unii wypisywać – mówi INNPoland.pl politolog Jacek Dobrowolski.
Dodaje, że obecnie mamy do czynienia z poważnym kryzysem wizerunkowym PiS i rządu. Problemem jest inflacja, której miało nie być, podwyżki cen gazu, których miało nie być - a sięgają w najbardziej łagodnej wersji ponad 50 procent.
- No i w końcu Polski Ład, na którym stratni mieli być tylko ci, którzy zarabiają ponadprzeciętnie dobrze. Narracja partii i rządu kompletnie się rozjechała z faktami. Co gorsza – ona powoli zaczyna być komiczna. Nauczyciel trzyma w ręku pasek z wypłatą i ona jest mniejsza a jednocześnie minister przekonuje go, że ta wypłata wcale nie jest mniejsza. A dzień później mówi, że może i jest mniejsza, ale to przez księgowego. Ten minister staje się postacią śmieszną – tłumaczy Dobrowolski.
Dodaje, że obecna sytuacja jest dla partii groźna, bo PiS wyraźnie traci wiarygodność.
- Rząd gorączkowo szuka rozwiązań problemów, które sam stworzył. Owszem, może ludzie nie będą tyle płacić za gaz a nauczyciele dostaną brakujące pieniądze. Ale liczy się to, że ktoś te rachunki za gaz musi zapłacić – nie po uchwaleniu ustawy, ale teraz. Że nauczyciel dziś ma w kieszeni kilkaset złotych mniej – mówi Dobrowolski.
Warto też zauważyć, że obecne problemy z Polskim Ładem dotyczą tylko kwestii podatkowych. A obietnic było więcej – w ślad za obniżonymi podatkami miała iść potężna fala inwestycji. Problem w tym, że rząd Morawieckiego chciał je finansować z Krajowego Programu Odbudowy, czyli pieniędzy unijnych. A tych – przez kwestie łamania praworządności - ciągle nie ma.