Szara strefa już rośnie - donoszą czytelnicy INNPoland.pl. Co więcej, wiele osób przyznaje się do tego, że ze same proszą o niewydawanie paragonu. Polacy solidarnie podchodzą do inflacji i tracenia na Polskim Ładzie i wspólnie przestają płacić podatki - tłumaczy socjolog.
- Poszedłem do warzywniaka, do którego chodzę od zawsze. Sprzedawca, pan Wojtek, popatrzył mi prosto w oczy i powiedział, że jeśli tylko można to on poprosi gotówkę. Od słowa do słowa – okazało się, że podwyżki tak dały mu popalić, że stara się uratować trochę rentowności. Albo podniesie ceny i straci klientów, albo trochę pooszukuje państwo i może wyjdzie na swoje – pisze nam jeden z czytelników.
Inny dodaje, że sam namówił swoją fryzjerkę do tego, żeby nie dawała mu paragonu. Była trochę nieufna, ale przy kolejnej wizycie zareagowała już z uśmiechem. Podobnych sygnałów dostajemy sporo – dotyczą niewielkich biznesów. A to pranie tapicerki, a to manicure czy zabiegi kosmetyczne. Skali problemu nie widać w statystykach, ale niewykluczone, że się pojawi.
- Przytoczone sytuacje mogą wskazywać na to, że przynajmniej część osób stara się solidaryzować z małymi przedsiębiorcami – sklepikarzami, fryzjerami, usługodawcami. Skoro – w społecznym mniemaniu – tracą wszyscy, to staramy się trochę ulżyć innym. Ale w tych sytuacjach mówimy o małych biznesach, które znamy, których właściciele nie są nam obojętni – mówi INNPoland.pl socjolog Hubert Gieliński.
Dodaje, że w sytuacji kiedy obywatele mają wrażenie, że państwo ich oszukuje, oni mają mniejsze skrupuły, by oszukiwać państwo.
- W tym przypadku mamy też pewne wzmocnienie tego poczucia, bo rzeczywistość jest odmienna od tego, co rząd robi i mówi. Słowem – propaganda rozjeżdża się z codziennością – mówi Gieliński. Dodaje, że na Polski Ład nałożyły się też podwyżki cen prądu, gazu i paliw, więc rządowy program oberwał w dwójnasób. Nieważne czy słusznie – drożyzna idzie na karb rządu.
Czy inflacja i wyższe podatki to większa szara strefa?
Tak, historyczne dane potwierdzają tę zależność. W Polsce dodatkowe zwiększenie szarej strefy może być groźne, bo już dziś stanowi ona jedną piąta naszego PKB. Tak wynika choćby z danych firmy UN Global Compact Network Poland (UN GCNP). W czerwcu przedstawiła ona raport, z którego wynika, ze obecnie szara strefa wynosi nawet 18-20 proc. PKB.
Zdaniem przedstawicieli UN GCNP szara strefa będzie rosła, gdyż w czasie drożejących produktów i usług Polacy będą szukać tańszych zamienników, nie zawsze opodatkowanych. Przez to uszczuplą się dochody budżetowe państwa.
Obciążenia podatkowe to wręcz cieplarniane warunki do rozwoju szarej strefy. Główne przyczyny jej powstawania – jak czytamy w raporcie fundacji Polska Bezgotówkowa - to nadmiar regulacji oraz wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Najistotniejsze z punktu widzenia przedsiębiorców są oczywiście koszty wynikające z wysokich obciążeń podatkowych, ale istotna jest także wysokość innych opłat związanych z prowadzeniem działalności – zarówno różnego rodzaju obowiązkowych opłat administracyjnych, jak i kosztów wynikających z innych obowiązków nałożonych na przedsiębiorców (np. zakupu kasy fiskalnej).
Inna bardzo ważna kategoria kosztów związana jest z zatrudnianiem pracowników – chodzi przede wszystkim o parapodatkowe obciążenia płac (składki na ubezpieczenia społeczne), a także o wysokość ustawowej płacy minimalnej. Im wyższe są wskazane powyżej koszty prowadzenia legalnej działalności, tym większa skłonność przedsiębiorców do przenoszenia działalności w szarą strefę.
- Ważny, bardziej ogólny aspekt regulacyjny wiąże się też z przejrzystością prawa gospodarczego, a w szczególności systemu podatkowego. Im bardziej skomplikowany jest bowiem system podatkowy, tym większa skłonność przedsiębiorców do unikania opodatkowania. Dobrym przykładem nadmiernego skomplikowania systemu podatkowego są regulacje dotyczące podatku VAT – piszą eksperci fundacji.
Wynika z tego, że rząd komplikując podatki i wprowadzając nowe daniny stworzył idealne warunki do rozwoju szarej strefy. Swoje trzy grosze wtrąci tu też inflacja. Nawet jeśli nie jest z Polskim Ładem powiązana, to wzmocni warunki do tworzenia pozaoficjalnego obiegu pieniądza.
Serwis Gazeta.pl pisze na przykład o fali zamykanych gabinetów kosmetycznych. Ich właścicielki i pracowniczki nie pójdą do innej branży – będą w większości robić to samo, ale nie w gabinecie, tylko w domu. Inflacja działa tak, że klienci szukają tańszej alternatywy dla produktów i usług. Jeśli je znajdą, to nie stanowi dla nich problemu fakt, że są świadczone w podziemiu i nie dostanie się za nie paragonu.