Czy hulajnoga elektryczna może w pełni zastąpić dojazdy samochodem albo autobusem? Postanowiliśmy przekonać się, czy codzienne kursy do pracy są szybsze lub tańsze od standardowej komunikacji miejskiej czy hulajnóg wypożyczanych na minuty. W ile zwróciłaby się inwestycja we własną "hulajkę"? Sprawdzamy to!
Większość z was pewnie miała jakiś kontakt z hulajnogami elektrycznymi. Firmy takie jak Lime czy Bird od dłuższego oferują wypożyczanie sprzętu na minuty, ale coraz więcej osób decyduje się także na zakup hulajnogi na własność.
Mi w głowie pojawiła się czysto pragmatyczna idea – mieszkam w miarę niedaleko od biura, ale odległość jest na tyle duża, że spacer raczej odpada. W czasach COVID-19 komunikacja miejska wydaje się zaś złem koniecznym – codziennych dojazdów z możliwością zarażenia się warto unikać.
W głowie pojawiła mi się więc właśnie hulajnoga elektryczna. Mógłbym codziennie wypożyczać ją na dojazd do biura, albo wykosztować się i zaopatrzyć w prywatny sprzęt. No właśnie, ale czy mi się to w ogóle opłaci?
Nie chciałem kupować własnej hulajnogi tylko "dla funu" – z tyłu głowy od razu pojawia mi się wtedy myśl, że mogłyby to być dla mnie wyrzucone pieniądze. Ale inwestycję w prywatny środek transportu do pracy, okolicznej biblioteki czy na inne krótkie dojazdy mógłbym już sobie wytłumaczyć. Zwłaszcza że hulajnoga pewnie byłaby szybsza.
Jednorazowy zakup za ok. 2 tysiące złotych może być jednak ciężki do przełknięcia. Kolejnym elementem gry myślowej stała się więc możliwa oszczędność w dłuższej perspektywie. Jeśli jeździłbym do pracy hulajnogami na wynajem – byłby to pewien koszt stały. Jeśli odpuściłbym sobie obecną jazdę ZTM na rzecz prywatnej hulajnogi – z budżetu odpadłby mi cena biletów.
Wszystko to zawarłem w poniższym materiale wideo – znajdziecie w nim nico oceny hulajnogi jako "dojazdowego" środka transportu, a także szacunki o opłacalności i czasie zwracania się własnej hulajnogi. Czy warto? Sprawdźcie sami!