W Odessie na Ukrainie rozbito nielegalną kopalnię kryptowalut. Funkcjonariusze SBU odkryli magazyn z setką maszyn wydobywających cyfrowe tokeny. Właściciele, aby zmniejszyć koszty, podkradali prąd z sieci kolejowej.
Kopanie kryptowalut wymaga ogromnych ilości prądu, nic więc dziwnego, że niektórzy są gotowi nielegalnie podpiąć się do publicznej sieci by nie musieć się martwić ogromnymi rachunkami za energię elektryczną.
Na taki proceder zdecydowali się dwaj mieszkańcy Odessy na Ukrainie, którzy wynajęli okoliczny magazyn i po kryjomu kradli prąd z państwowego obiektu, będącego częścią krytycznej infrastruktury elektrycznej Ukrainy. W ten sposób zasilali sto koparek kryptowalut – pisze Komputerświat.pl.
Na ich trop wpadli jednak funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) – tamtejszej służby specjalnej podległej bezpośrednio prezydentowi kraju. Do zadań SBU należy m.in. właśnie walka z przestępstwami gospodarczymi czy komputerowymi.
Przestępcy mieli w sumie kosztować państwo kilka milionów hrywien (5 mln UAH to ok. 706 tys. PLN) w ukradzionym prądzie. Do tego stworzyli potencjalne zagrożenie kolejowe – ich biznes mógł bowiem doprowadzić do awarii.
Mężczyźni zostali już zatrzymani, podobnie jak cały sprzęt z ich magazynu, wraz z urządzeniami dokumentującymi ich nielegalną działalność. Wydaje się więc, że sprawa sądowa potoczy się dość szybko.
Kopalnia kryptowalut w Komendzie Głównej Policji
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, nielegalne kopalnie kryptowalut stają się coraz większym problemem, a cwaniaków łasych na szybki zarobek jest na pęczki – nawet nad Wisłą.
W myśl zasady "pod latarnią najciemniej" na służbowym sprzęcie w Komendzie Głównej Policji w najlepsze funkcjonowała... kopalnia kryptowalut. Okazało, że takie właśnie intratne zajęcie "na boku" znalazł sobie jeden z policyjnych informatyków.
Jak raportowało TVN24 mężczyzna z miejsca stracił pracę, a do prokuratury skierowano zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Choć samo kopanie kryptowalut nielegalne nie jest, kradzież prądu – już tak.
– W przypadku wydobywania kryptowalut problemem jest koszt prądu, bo karty graficzne są energochłonne. Dodatkowo miał świetne łącze, również za darmo – zaznaczył anonimowy informator TVN24. – Najpoważniejsza obawa, poza wizerunkową, dotyczy tego, czy w efekcie tych działań nasze bazy danych nie wypłynęły na zewnątrz – wskazało źródło.