Mimo rekordowych cen mieszkań nadal są na nie chętni, a cześć z nich nie przejmuje się taką drobnostką jak pieniądze. Eksperci zestawili czołówkę najdroższych mieszkań kupionych w zeszłym roku. Cena lidera zwala z nóg – nowy właściciel zapłacił zań ponad 5 mln zł.
Ciekawe dane zapewniła dla Business Insidera firma Cenatorium.
Jak wynika z analizy – absolutnie najdroższym mieszkaniem w Polsce sprzedanym w 2021 r. był lokal na gdańskim Jelitkowie. Właściciel za 264-metrowy apartament zapłacił zawrotne 5,3 mln złotych. Cena za metraż nie była rekordowa – 20,1 zł/m kw. – ale lokal nadrabia to ogromną powierzchnią.
"Srebrny medal" zdobył przestronny lokal w samym centrum Warszawy. Szczegółów jest niewiele, ale kupiec zapłacił zań 4,9 mln zł. W stolicy jest oczywiście więcej tego typu przypadków. Kolejny to 210-metrowy lokal na Mokotowie za cenę 4,2 mln zł. To ok. 20 tys. zł za m kw.
Faktyczny rekordzista owiany jest jednak tajemnicą. Pod koniec ubiegłego roku media obiegła informacja o ogromnej transakcji – pewien przedsiębiorca miał kupić 380-metrowy apartament w wieżowcu Sea Towers w Gdyni. Cena opiewała nawet na kilkanaście mln zł.
Zakup ten nie figuruje jednak w rejestrach transakcji. Eksperci oceniają, że zapłata mogła nie być rozliczona w zeszłym roku i na przykład przeniesiona na 2022 r.
Mariusz Kurzac, dyrektor zarządzający Cenatorium, tłumaczy, że rekordowe apartamenty pochodzą głównie z rynku wtórego. Powód jest prosty – najdroższe apartamenty mieszczą się w centrach Polskich miast i wszystkie wyprzedały się już dawno temu. Jedyny sposób na ich kupno to negocjacje z obecnymi właścicielami.
Ceny mieszkań wciąż wysokie
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, na rynku mieszkań nadal panuje drożyzna.
W IV kwartale 2021 r. ceny mieszkań w internetowych ogłoszeniach sprzedaży wciąż rosły. Z raportu Expandera i Rentier.io wynika, że przeciętnie były aż o 16 proc. wyższe niż przed rokiem.
Zmiany podatkowe związane z Polskim Ładem, wysokie ceny materiałów budowlanych, szybki wzrost wynagrodzeń, czy ryzyko zaostrzenia konfliktu zbrojnego na Ukrainie czy zaraz inaugurowany program "Mieszkanie bez wkładu własnego". Wszystkie te elementy będą miały wpływ na sytuację na runku nieruchomości w 2022 r.
W ubiegłym roku "tempo wzrostu było zbliżone we wszystkich segmentach rynku (małe, średnie i duże lokale) i wyniosło po ok. 16 proc. r/r. Największe wzrosty, przekraczające 20 proc. rdr, odnotowaliśmy w Białymstoku (25 proc. rdr.) i Sosnowcu (20 proc. rdr.). Najsłabiej wyglądała sytuacja w Bydgoszczy (7,4 proc. rdr.) i Częstochowie (9,8 proc. rdr.)" – podsumowują twórcy raportu Expandera i Rentier.io.
W samym grudniu 2021 r. w porównaniu do listopada 2021 r. ceny spadły tylko w Bydgoszczy (-1,4 proc.). W pozostałych stawki wciąż rosły.
Podane ceny mieszkań to mediany, które wyliczono na podstawie analizy 82 042 ogłoszeń sprzedaży dostępnych w internecie od 1 października do 31 grudnia 2021 r. Wartości są publikowane tylko dla rynków, na których liczba ogłoszeń przekracza 100.
Wpływ na ceny mieszkań ma wiele różnych czynników. Część z nich może spowalniać rynek i działać na spadek cen, a inne mogą je podbijać.
"Zacznijmy od czynników, które mogą wpływać na dalszy wzrost cen mieszkań lub ich utrzymanie na obecnym wysokim poziomie. Są to przede wszystkim wysokie ceny materiałów budowlanych i rosnące płace (zarówno budowlańców jak i nabywców mieszkań)" – wyliczają twórcy raportu.
Nowym i niedocenianym czynnikiem jest natomiast zagrożenie wojną na Ukrainie. Gdyby wybuchł konflikt na dużą skalę, to nagle do naszego kraju mogą uciekać miliony Ukraińców. Ci musieliby gdzieś mieszkać. Nawet jeśli do wojny na dużą skalę nie dojdzie, to już samo zagrożenie zapewne wpłynie na wzrost liczby imigrantów z Ukrainy.