Złoty mocno traci, kurs EUR/PLN przekroczył 4,65 i znalazł się na najwyższym poziomie w tym roku. Najdroższe od grudnia były również dolar, funt i frank. – Oszczędzanie w obcych walutach nie jest złym pomysłem, ale paniczne zakupy walut pod wpływem emocji mogą okazać się kosztowne, jeśli dokona się ich w złym momencie – przestrzega w rozmowie z INNPoland Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.
W reakcji na rosyjską agresję na Ukrainę ostro pikują rynki akcji, drożeje złoto. To znak, że na rynkach finansowych zapanował strach. To zawsze złe informacje dla złotego i innych walut rynków wschodzących, z których w kryzysowych momentach odpływa kapitał.
Jak ocenia Bartosz Sawicki, geograficzna bliskość działań wojennych stawia polską walutę w bardzo trudnym położeniu i może zwiastować jej dalsze osłabienie. Kurs EUR/PLN może w każdej chwili rosnąć do 4,68, czyli szczytów z ubiegłej wiosny, a następnie w kierunku 4,74, czyli dwunastoletnich maksimów ustanowionych trzy miesiące temu. W chwilach paniki i sięgającej zenitu niepewności kapitał jak magnes przyciągają tzw. bezpieczne przystanie, czyli waluty o defensywnym charakterze.
– Pierwszym wyborem niezmiennie powinien być stanowiący fundament światowego systemu finansowego dolar. W chwilach paniki na rynkach finansowych tradycyjnie drożeją waluty o renomie tzw. bezpiecznych przystani, jak frank i jen. Należy jednak pamiętać, że w przypadku rozładowania napięcia i deeskalacji konfliktu, będą one mogły tanieć tak szybko, jak teraz drożeją – przestrzega w rozmowie z INNPoland.pl Sawicki.
Może lepiej trzymać pieniądze w gotówce?
W obliczu agresji i związanych z nią cyberataków rośną niepokoje dotyczące przechowywania gotówki. Ludzie boją się, że przez odcięcie od kont bankowych mogą zostać bez pieniędzy na życie. – Napaść Rosji na Ukrainę nie powinna być postrzegana jako zagrożenie dla stabilności polskiego sektora bankowego i prowadzić do panicznych reakcji – uspokaja analityk Cinkciarz.pl.
Co dalej ze złotym? Agresja rosyjska odrywa kursy walut od wyceny zgodnej z fundamentami polskiej gospodarki. Gdy panika na rynkach finansowych zostanie opanowana, złoty powinien powracać na wzrostową ścieżkę. – Pomimo ostrej przeceny z ostatnich godzin, spodziewamy się, że w tym roku kurs euro spadnie poniżej 4,50 zł – ocenia ekspert.
NBP może ruszyć złotemu z odsieczą
Gwałtowna przecena złotego to nie lada zmartwienie dla władz monetarnych, które liczyły, że niższe kursy walut odegrają wspierającą rolę w walce z inflacją. Na domiar złego atak Rosji skutkuje dodatkowym podbiciem cen paliw i zbóż. "Cena baryłki ropy na giełdzie w Londynie przekracza 100 dolarów. Notowania pszenicy w Chicago w trzy dni podniosły się o kilkanaście procent i są najwyższe od 2013 roku. Konflikt ma ewidentnie oddziaływanie proinflacyjne, co dodatkowo może wywoływać alarm w Narodowym Banku Polskim" – wylicza Cinkciarz.pl w analizie.
– Narodowy Bank Polski w ostatnich miesiącach zdecydowanie zaostrzył kurs. Stopy procentowe, które już teraz podniesiono do 2,75 proc., powinny nadal być podwyższane. Inwazja Rosji będzie dodatkowo podnosić inflację, nie tylko poprzez osłabienie złotego, ale także ze względu na podbicie cen zbóż (Ukraina i Rosja to ważni dostawcy pszenicy na rynki światowe) i surowców energetycznych. Jeśli panika na rynkach finansowych nie zostanie szybko opanowana, a złoty nadal będzie tracić na wartości, to nie można wykluczyć interwencji walutowych, które miałyby na celu zahamowanie wyprzedaży polskiej waluty – mówi Sawicki.
Co z hrywną?
Oczywiście przez wojnę traci ukraińska waluta narodowa – hrywna. – Dzień przed napaścią Rosji na Ukrainę kurs hrywny w relacji do dolara był najniższy od 2015 roku. Oczywiście dalsza eskalacja konfliktu będzie negatywnie wpływać na walutę i obligacje Ukrainy. Bank centralny musi ratować stabilność systemu finansowego i między innymi zawiesił funkcjonowanie międzybankowego rynku walutowego, zakazał transferu środków za granicę i ustanowił limit wypłat gotówkowych – wylicza ekspert Cinkciarz.pl.