Odcięcie Rosji od systemu SWIFT jawi się wielu politykom i komentatorom jako idealna "broń atomowa" przeciw agresorowi. Problem z nią jest taki, że działa zbyt podobnie do atomówki - szkodzi nie tylko zaatakowanemu. Stąd rozterki polityków i brak decyzji co do odcięcia Rosji od systemu.
Belgijska usługa przesyłania wiadomości, formalnie znana jako Towarzystwo Światowej Międzybankowej TelekomunikacjiFinansowej, łączy ponad 11 000 instytucji finansowych na całym świecie. Jest postrzegana jako potencjalna opcja nuklearna w świecie sankcji. Gdyby Rosja została wyrzucona ze SWIFT, cały kraj naród zostałby w zasadzie odcięty od znacznej części globalnego systemu finansowego. Takie sankcje spotkały do tej pory tylko dwa kraje - Koreę Północną i Iran.
Odcięcie Rosji od SWIFT nie byłoby proste i mogłoby się wiązać z zestawem kosztownych komplikacji dla krajów poza Rosją, z których wiele jest zależnych od Rosji w zakresie dostaw energii, pszenicy i innych towarów. To powoduje, że niektórzy politycy boją się wyciągnąć wtyczkę.
Z jednej strony wykluczenie kraju ze SWIFT byłoby dużym ciosem w gospodarkę Rosji, szczególnie w banki. Z drugiej jednak strony europejskie instytucje finansowe udzielające kredytów rosyjskim podmiotom nie miałyby sposobu na odzyskanie pożyczonych pieniędzy. Rosja od pewnego czasu szykowała zaś rodzimą alternatywę dla SWIFT i może odczuć odcięcie mniej boleśnie, niż jest to spodziewane.
Jak działa SWIFT?
SWIFT to globalna spółdzielnia instytucji finansowych, która rozpoczęła działalność w 1973 roku, kiedy 239 banków z 15 krajów połączyło siły, aby jak najlepiej obsługiwać płatności transgraniczne. W rzeczywistości nie przechowuje ani nie przekazuje środków, ale pozwala bankom i innym firmom finansowym informować się nawzajem o transakcjach, które mają mieć miejsce.
Sieć płatności umożliwia osobom i firmom przyjmowanie płatności elektronicznych lub kartą, nawet jeśli klient lub dostawca korzysta z innego banku niż odbiorca.
Co da odcięcie Rosji?
Zablokowanie Rosji przez SWIFT ograniczyłoby jej zdolność do przeprowadzania międzynarodowych transakcji finansowych, zmuszając importerów, eksporterów i banki do znalezienia nowych sposobów przekazywania instrukcji płatniczych. Ale jakich? Nie wiadomo. Uwaga - to działa w obie strony. Niestety wiele krajów jest wprost uzależnionych od Rosji gospodarczo - stąd bierze się wahanie polityków.
Gdyby Rosja została odcięta, firmom w tym kraju byłoby bardzo trudno kupować import i otrzymywać zapłatę za eksport. Zagraniczni eksporterzy uznaliby wysyłkę towarów do Rosji za niebezpieczną i kosztowną. To po prostu miecz obosieczny.
Ban na SWIFT może mieć niszczący wpływ na rosyjską gospodarkę i utrudnić codzienne życie Rosjanom. Podobnie jak w przypadku Iranu, Rosjanie nie mogliby posługiwać się kartami kredytowymi za granicą, a odwiedzający kraj turyści nie mogliby dokonywać płatności kartami.
Kto za odcięciem, kto przeciw?
Analitycy twierdzą, że ze względu na duże uzależnienie Europy od rosyjskiego eksportu energii, niektórzy przywódcy strefy euro niechętnie podchodzą do tej opcji. Wedle doniesień mediów premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson mocno naciskał na usunięcie Rosji ze SWIFT, podczas gdy kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział, że taki ruch nie powinien być uwzględniony w pakiecie sankcji Unii Europejskiej.
Z kolei amerykański prezydent Joe Biden argumentował, że sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone na rosyjskie instytucje finansowe będą tak samo konsekwentne i skuteczne, jak odcięcie Rosji od SWIFT. Powiedział, że wyrzucenie Rosji z platformy pozostaje "opcją", ale większość Europy na razie sprzeciwia się takiemu posunięciu.
Stany Zjednoczone i Europa już wcześniej spierały się, czy usunąć jakiś kraj z systemu SWIFT wcześniej. Ostatnio w 2018 roku, kiedy administracja Trumpa chciała odciąć Iranowi dostęp do systemu. Ostatecznie SWIFT sam zerwał powiązania z irańskimi bankami z obawy przed naruszeniem sankcji wobec tego kraju.