Obserwuj INNPoland.pl w Wiadomościach Google
W ostatnim czasie internet obiega panika związana z dostępnością i cenami paliw. To efekt ataku wojsk rosyjskich na Ukrainę.
"Wojna. Dziś po 10 zł/l. Jutro ma być po 15 zł/l. Pieniądze przestają mieć wartość" – napisał na Twitterze Lider Agrounii Michał Kołodziejczak i pokazał pylon z cenami benzyny oraz olej napędowego po 9,99 zł, a także paragon na potwierdzenie.
Kołodziejczak wpis z Twittera usunął, ale wcześniej został on uwieczniony m.in. przez rzeczniczkę Orlenu. Ta wskazała, że marża stacji to ok 100 proc. w porównaniu do ceny zakupu paliwa od koncernu.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek na serwisie społecznościowym zapowiedział zerwanie umowy ze stacją z wpisu Kołodziejczaka.
W piątek podsumował zaś, że stacji stosujących takie taktyki jest łącznie 9: 8 kupujących paliwo i jedna działająca pod marką Orlen. Ze wszystkimi rozwiązano umowy.
Co ciekawe Kołodziejczak w paru kolejnych wiadomościach pochwalił szybką reakcję Obajtka. "Tak powinno działać państwo" – podsumował w jednym ze wpisów.
Jak pisaliśmy w INNPoland, 25 lutego Polacy w panicznej reakcji na wydarzenia za wschodnią granicą, gdzie Rosja napadła na Ukrainę, rzucili się do dystrybutorów na stacjach paliw.
Nasz dziennikarz Konrad Bagiński zrobił zdjęcia stacjach Orlen i BP w Warszawie. Na pierwszej widać kolejkę aut, na drugiej nie świecą się w ogóle.
Redakcja otrzymała też komunikat Polskiej Izby Paliw Płynnych, która zaapelowała o opanowanie paniki. Izba uspokaja, że nie ma powodów, żeby kupować paliwo na zapas.
"Obecny niepokój jest wykorzystywany przez spekulantów, którzy chcą nieuczciwie zarobić na tej niepewnej sytuacji. Wzmożony popyt na paliwa, w niektórych częściach kraju stwarza dodatkowe wyzwania logistyczne. Wydania z baz paliw zostały zwiększone. Należy jednak uwzględnić indywidualne warunki handlowe każdego z operatorów" – wskazuje PIPP.
"Chcielibyśmy uspokoić i zapewnić, że Polska dysponuje odpowiednimi rezerwami ropy naftowej oraz paliw. Magazyny są pełne. Krajowe zapasy wystarczą na ponad 3 miesiące. Rurociągiem "Przyjaźń" ciągle płynie surowiec, a dzięki naftoportowi jesteśmy w stanie pokryć całe krajowe zapotrzebowanie ropą dostarczaną przez tankowce" – wymieniają przedstawiciele Izby.