Grupie hakerów Anonymous udało się zablokować strony internetowe ministerstw i urzędów w Rosji i Białorusi. Lista zaatakowanych i wyłączonych serwisów jest długa i cały czas rośnie. Celem ataku padł nawet oficjalny serwis rosyjskiego rządu i Kremla.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Strony ministerstwa komunikacji i informatyzacji, państwowego urzędu przemysłu wojskowego oraz sił zbrojnych Białorusi, strony funduszu emerytalnego, służby celnej i usług publicznych Rosji, oficjalne strony internetowe rosyjskiego rządu i Kremla - to lista tylko niektórych serwisów, które padły w nocy ofiarą hakerów z Anonymous.
Wcześniej w niedzielę grupa ostrzegła i wezwała Alaksandra Łukaszenkę, by przestał wspierać swojego rosyjskiego partnera Władimira Putina. "Panie Łukaszenka! Ostrzegamy pana, jeden jedyny raz. Wzywamy pana, by zaprzestał pan wspierania pana Putina! Dajemy panu tę szansę, jedyną szansę" - napisali wówczas na portalu społecznościowym.
Hakerzy poinformowali też, że udało im się przejąć kontrolę nad rosyjską telewizją publiczną. Propagandowe kanały puszczały ukraińskie symbole i muzykę. Rosjanie mogli też zobaczyć dzięki temu jak naprawdę wygląda agresja Putina na Ukrainę – bo na kanałach były emitowane transmisje z ukraińskich mediów.
Wieczorem do ataku przyznali się hakerzy z kolektywu Anonymous, którzy już wcześniej zapowiedzieli, że są w stanie cyberwojny z Federacją Rosyjską. Do tweeta załączono nagranie, na którym widać, że wszystkie kanały rosyjskiej telewizji publicznej emitują prawdę o wojnie w Ukrainie.
Wcześniej grupa hakerów informowała o wyłączeniu witryn m.in. Ministerstwa Obrony Rosji, banków oraz o przejęciu 200 GB tajnych danych z białoruskiej firmy zbrojeniowej Tetraedr. Część plików ma potwierdzać bezpośrednie zaangażowanie spółki w organizację inwazji.
Potem hakerzy zajęli się rządowymi serwisami Rosji i Białorusi. Atak był poważny - oficjalna strona Kremla nie działa do tej pory.