Atak Rosji na Ukrainę i brak włączenia się Węgier w antyputinowską koalicję nie jest - zdaniem prezesa Orlenu Daniela Obajtka - wystarczającym powodem, by nie sprzedawać sporej części Lotosu węgierskiemu koncernowi MOL.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
- MOL jest spółką giełdową, działa na wielu rynkach Unii Europejskiej i nie ma żadnych podstaw, by traktować go inaczej niż inną firmę z tego obszaru. Warunki transakcji są takie, że MOL ma korzystać z rynku hurtowego w Polsce, więc będzie kupował paliwa od nas. To ważny element naszych ustaleń - mówi prezes Orlenu Daniel Obajtek w wywiadzie dla "Pulsu Biznesu".
To jego odpowiedź na pytanie dotyczące węgierskiego koncernu MOL. "O MOL mówi się, że jest powiązany z Rosjanami. Stacje, które w rozliczeniu dostanie Orlen, wcześniej były kupione od Rosjan. Może nie jest to zatem idealny partner. Nie ma ryzyka, że w ten sposób Rosjanie wejdą na polski rynek?" - pytali Obajtka dziennikarze "PB".
Okazuje się, że prezes Orlenu nie ma żadnych wątpliwości i jest zdecydowany na przeprowadzenie fuzji Orlenu z Lotosem. Oznacza to, że MOL odkupi od Orlenu część stacji Lotosu po fuzji obu firm. Jednocześnie PKN Orlen kupi od MOL 144 stacje paliw na Węgrzech oraz 41 stacji paliw na Słowacji. Cena, jaką Orlen ma zapłacić za te punkty to ok. 229 mln euro.
MOL ma związki z Rosjanami?
Kilka dni temu rzeczniczka Orlenu doniesienia medialne o sprzedaży stacji węgierskiemu MOL-owi nazwała "spekulacjami". Sprawa wzbudziła sporo kontrowersji, bo dobrymi relacjami z węgierską spółką chwali się m.in. prezydent Rosji Władimir Putin.
W kontekście dobrych relacji węgierskiego koncernu z Rosją do planowanej sprzedaży odniósł się Donald Tusk. "Jeśli PiS naprawdę sprzedał stacje Lotosu węgierskiej firmie MOL, politycznie związanej z Moskwą, to znaczy, że Ład Kaczyńskiego jest bardziej rosyjski, niż sądzili najwięksi pesymiści" – uważa przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Zarówno Obajtek, jak i służby prasowe Orlenu oraz sam MOL zaprzeczają istnieniu powiązań węgierskiego koncernu z Rosjanami. Nie jest jednak tajemnicą, że węgierski premier Viktor Orbán to dobry znajomy Putina a Węgry pod jego przewodnictwem mają (lub miały) świetne stosunki z Rosją. Orbán nawet dziś staje okoniem wobec polityki UE i NATO wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Obajtek umów z Rosjanami nie zerwie
Prezes Orlenu podkreśla też, że nie zamierza też sam zrywać umów z rosyjskimi firmami.
- O sankcjach decydują politycy. Na pewno uszanujemy sankcje, a moją rolą jest takie zarządzanie, by zminimalizować ewentualne negatywne ich konsekwencje dla Orlenu i polskiej gospodarki. Sami z siebie nie możemy podejmować działań niekorzystnych dla spółki, ale sankcje będziemy respektować - mówi Obajtek.
Warto zauważyć, że podobnych rozterek nie miał brytyjski koncern BP. Zapowiedział, że sprzeda swoje udziały w Rosnieft z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Od 2013 roku firma posiada 19,75 proc. udziałów w rosyjskim koncernie kierowanym przez Igora Sieczina bliskiego człowieka Putina. Odejście BP oznacza także zamknięcie Rosniefti drogi do najnowocześniejszych technologii i urządzeń poszukiwania i wydobycia surowców.