"Wymienię pakiet akcji Gazpromu na buty męskie rozmiar 44" - takie dowcipy pojawiły się w sieci kilka dni temu, po ataku wojsk Putina na Ukrainę. Dziś to już nie dowcipy, to rzeczywistość. Akcje Gazpromu na londyńskiej giełdzie spadły o ponad 93 proc. i warte są dziś 3-4 pensy za sztukę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Nie jest znana reakcja inwestorów z moskiewskiej giełdy na wojnę w Ukrainie. Władze giełdy profilaktycznie postanowiły nie otwierać notowań w obawie o krach całego systemu giełdowego. I chyba słusznie postąpiły, bo to, co się dzieje z akcjami rosyjskich firm na giełdzie w Londynie, wskazuje na to, że całą rosyjską giełdę można byłoby kupić za równowartość pary butów.
Wymownie podsumował to Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, podsumowując spadki rosyjskich koncernów na londyńskiej giełdzie. A te trudno w ogóle nazwać, czegoś takiego w historii dawno nie było.
Akcje Sberbanku spadły o 99,87 proc., Gazpromu o 99,58 proc., Lukoil zjechał o 99,56 proc., Novatek o 99,32 a Rosneft "zaledwie" o 85,07 proc.
Doszło do tego, że rosyjskie akcje warte są dosłownie kilka pensów. Co ciekawe, nie brakuje osób, które handlują walorami rosyjskich koncernów. W sumie przy takiej cenie trudno się dziwić, bo ewentualna strata będzie mało bolesna. Wielu maklerów zniechęca jednak do operacji na takich akcjach, uznając to za niemoralne.
Czytaj także:
Polska też w dołku
Dokładne skutki sankcji nałożonych przez Zachód na Federację Rosyjską za inwazję na Ukrainę są trudne do przewidzenia. Eksperci zgadzają się co do jednego – będą miażdżące. Kraj stoi przed widmem realnego krachu gospodarki, wielu wróży jej zupełne bankructwo. W obliczu bezprecedensowej blokady, Rosja straszy odwetem. I zapowiada, że jej kontrsankcje "zaszkodzą wielu gospodarkom".
To co dzieje się na Ukrainie, zniwelowało już pozytywne oddziaływanie polskich tarcz antyinflacyjnych. Możemy prognozować, że inflacja wróci do wyższych poziomów – twierdzi ekonomista Banku Pocztowego. Ceny paliw i żywności będą rosnąć, PKB zaś spadać. Skutki odczujemy wszyscy.
– Rosyjska inwazja zwiększa prawdopodobieństwo ziszczenia się niebezpiecznego, stagflacyjnego scenariusza na Starym Kontynencie, w którym dynamika cen dodatkowo przyspiesza, a wzrost gospodarczy hamuje. Sprawia to, że tym razem inwestorzy – jeszcze mocniej niż standardowo w chwilach niepewności i obawy o euro – preferują bezpieczne przystanie, czyli dolara i franka.
W lutym wspólna waluta miała swoje pięć minut dzięki narastaniu oczekiwań, że Europejski Bank Centralny wypisze się z klubu "maruderów" w kolejce do podnoszenia stóp procentowych. Inwazja Rosji zneutralizowała przychylniejsze spojrzenie na euro i sprawiła, że rynki finansowe ponownie odsuwają wycenę takiego scenariusza dopiero na 2023 r. – mówi Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.