Deutsche Bank zamierza pozostać w Rosji. Dyrektor finansowy niemieckiej instytucji broni decyzji, wskazując, że wycofanie się z kraju "nie jest praktyczne". Dodaje też, że firma ma obowiązki wobec swoich klientów w Federacji Rosyjskiej – głównie międzynarodowych spółek.
Dyrektor finansowy Deutsche Bank James von Moltke był gościem amerykańskiej stacji CNBC. W czasie wywiadu wskazał, że firma stawia dobro swoich klientów ponad inne aspekty.
– Jesteśmy w Rosji, by wspierać naszych klientów. Zważywszy na to, (wyjście z kraju – przyp. red.) nie jest opcją nam dostępną, z powodów praktycznych. Nie byłoby to też właściwe ze względów na zarządzanie relacjami z naszymi rosyjskimi klientami i pomoc im w zarządzaniu obecną sytuacją – przekonywał von Moltke.
Menedżer wskazał, że DB byłby gotów zmienić swoje stanowisko w obliczu dalszej eskalacji sytuacji politycznej w Rosji i gdyby ich klienci – głównie międzynarodowe firmy – wstrzymali swoje działania na terytorium kraju.
– Gdy nasi klienci zaczną zmniejszać swoją obecność w Rosji, my także postąpimy podobnie z naszą placówką w Moskwie – zaznaczył rozmówca CNBC. Stacja zauważa, że von Moltke unikał wymieniania z nazwy klientów pozostających w państwie.
Jak przypominają dziennikarze, wiele dużych banków zrezygnowało w tym tygodniu z udziały w rosyjskim rynku ze względu na atak kraju na Ukrainę. W poniedziałek brytyjski HSBC Bank polecił pracownikom zakończenie trwających umów z rosyjskimi bankami. W czwartek decyzję o wygaszaniu prac w kraju potwierdził zaś amerykański Goldman Sachs.
Starbucks, Coca-Cola i McDonald's w Rosji
Jak pisaliśmy w INNPoland, niektóre globalne firmy zwlekały z wyjściem z Rosji przez dłuższy czas. O tym, że największe sieci – w tym Starbucks i Coca-Cola – wciąż działają w Rosji, internet huczał przez kilku dni. Przypomnijmy, w ramach okazania sprzeciwu wobec inwazji na Ukrainę, kolejne europejskie i amerykańskie marki zapowiadały zawieszenie działalności bądź zupełne wyjście z Rosji.
Jak wynika z danych zebranych przez profesora Jeffreya Sonnenfelda z Uniwersytetu Yale, do 8 marca 2022 roku zapowiedziało to ponad 250 firm. Na opublikowanej przez niego "liście wstydu", przedstawiającej marki, które wciąż zarabiają w Rosji, znalazło się jednak wielu globalnych gigantów m.in. Coca–Cola, Pepsi czy właśnie Starbucks.
Kawowy gigant tłumaczył wcześniej, że nie może się po prostu wycofać z rosyjskiego rynku, bo działa na zasadzie franczyzy – a to oznacza, że lokale (130 kawiarni) należą do rosyjskich przedsiębiorców.
Spółka w oficjalnym komunikacie potępiła jednak atak na Ukrainę i zapowiedziała, że wszelkie przychody z działalności w Rosji zostaną przekazane na fundusz pomocy humanitarnej dla Ukrainy. A potem (już po publikacji listy wstydu) postanowiła jednak, że pójdzie o krok dalej.
Jak poinformował Reuters, kawowy gigant przekazał we wtorek, że zawiesza wszelką działalność gospodarczą w Rosji – w tym wysyłkę swoich produktów do franczyzowych kawiarni. Firma dodała, że Alshaya Group z siedzibą w Kuwejcie, która prowadzi co najmniej 100 kawiarni Starbucks w Rosji, "zapewni wsparcie prawie 2000 partnerów w Rosji, których utrzymanie zależy od Starbucks".
Swoją działalność na terenie Rosji ma ograniczyć również Coca-Cola. Firma zrobiła to jednak dopiero po negatywnych komentarzach w internecie. Wcześniej zapewniano, że koncern nie wyjdzie z Rosji.