Rosja coraz dotkliwiej odzywa sankcje Zachodu po jej ataku na Ukrainę. Fabryki Łady zawiesiły produkcję z powodu braku zachodnich części. Mocno cierpi też rolnictwo, które dotychczas polegało na znacznym imporcie sadzonek i nasion. Co ciekawe, kończy się też… papier do kas fiskalnych, który kraj w dużej mierze sprowadzał z Niemiec.
Iwona Wiśniewska, analityczka z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), w niedawnej analizie wskazuje na ostatnie skutki zachodnich sankcji na Rosję.
"Produkcję samochodu Łada wstrzymano już kilka dni temu, ponieważ brakuje niezbędnych importowanych części. Zakłady wytwarzające ciężarówki Kamaz powracają do pierwotnej konstrukcji pojazdu, opartej na rosyjskich komponentach. W obecnej wersji w kraju powstaje w zasadzie jedynie jego nadwozie" – wymienia ekspertka.
Kolejną gałęzią gospodarki mocno cierpiącą na sankcjach jest rolnictwo. Choć kraj od pewnego czasu dąży do samowystarczalności, to ma się obecnie czym martwić.
"Nawet rolnictwo i przemysł spożywczy – sektory najszerzej objęte w ostatnich ośmiu latach programem substytucji importu – pozostają silnie zależne od dostaw z zagranicy. Branża ziemniaczana bazuje na dostawach sadzeniaków z Europy, a sadownictwo – na importowanych sadzonkach i nasionach" – kontynuuje ocenę Wiśniewska.
Ciekawym aspektem sankcji są deficyty w papierze do kas fiskalnych. Bez charakterystycznych rolek sklepom będzie wyjątkowo ciężko prowadzić zwykłą sprzedaż.
"Zaczęło brakować papieru do kas fiskalnych, bez którego elektroniczne ewidencjonowanie sprzedaży jest niemożliwe. W pierwszych dniach wojny zdrożał on kilkukrotnie, a obecnie jego zapasy są na wyczerpaniu. Większość tego towaru, 60–70 proc., dostarczały Niemcy" – wskazuje ekspertka OSW.
W wyniku ataku Rosji najwięksi dostawcy papieru wycofali się ze współpracy z państwem. Inni mocno zredukowali swoje wolumeny dostaw.
– Jesteśmy w Rosji, by wspierać naszych klientów. Zważywszy na to, (wyjście z kraju – przyp. red.) nie jest opcją nam dostępną, z powodów praktycznych. Nie byłoby to też właściwe ze względów na zarządzanie relacjami z naszymi rosyjskimi klientami i pomoc im w zarządzaniu obecną sytuacją – przekonywał von Moltke.
Menedżer wskazał, że DB byłby gotów zmienić swoje stanowisko w obliczu dalszej eskalacji sytuacji politycznej w Rosji i gdyby ich klienci – głównie międzynarodowe firmy – wstrzymali swoje działania na terytorium kraju.
Decyzja DB wywołała ogromne poruszenie. Jak pisze "Rzeczpospolita" krytyka ze strony inwestorów, analityków a także przykład innych banków z Wall Street, które opuściły Rosję, zrobiły swoje.
"Podobnie jak niektórzy międzynarodowi partnerzy, zgodnie z naszymi prawnymi i regulacyjnymi zobowiązaniami, jesteśmy w trakcie zamykania naszej działalności w Rosji, podczas gdy pomagamy naszym nierosyjskim klientom międzynarodowym w ograniczaniu ich działalności" - napisał Deutsche Bank w komunikacie zaledwie kilkanaście godzin po słowach von Moltkego.
Według informacji CNN Deutsche Bank nie będzie prowadził "żadnej nowej działalności w Rosji".