Po porannej zapowiedzi obniżenia podatku PIT i likwidacji ulgi dla klasy średniej wielu z nas nie wie, ile zyska na zmianach. Ekspert firmy podatkowej inFakt wskazuje, że może być to od symbolicznych kilkudziesięciu do nawet kilku tysięcy złotych rocznie. Tłumaczy też, jak na podatki wpłynie likwidacja ulgi dla klasy średniej czy zmiany w liczeniu składek zdrowotnych.
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Zapowiedziane dziś przez premiera Mateusza Morawieckiego zmiany w podatku PIT są już oceniane przez ekspertów. Redakcja INNPoland.pl otrzymała analizę spółki księgowej inFakt.
Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy firmy, oblicza ile można zyskać na nowych zmianach podatku PIT. Jak się okazuje nie jest to trywialne.
Premier Morawiecki znany jest z zawiłych wypowiedzi, więc na początek warto wiedzieć, co tak naprawdę się zmienia.
Pierwszy próg podatkowy PIT ma spaść z 17 do 12 proc. dla osób rozliczających się na zasadach ogólnych. Zmiana nie ma żadnych dodatkowych warunków.
Dotyczy to:
Bez zmian zostają inne fundamenty Polskiego Ładu – 30 tys. zł kwoty wolnej od podatku i pierwszy próg podatkowy na poziomie 120 tys. zł.
Kolejnym ważnym punktem jest likwidacja ulgi dla klasy średniej. Ta zawiła próba pomocy została znienawidzona przez wszystkich księgowych w kraju. Nie była też łatwa dla pracowników, którzy obawiali się... zbyt dużej premii. Oznaczała też kolejne utrudnienia dla pracodawców.
Koronnym pytaniem stało się to, ile można zyskać na zmianach PIT i likwidacji ulgi. Ekspert podaje to na przykładzie, zakładając maksymalne przychody dla 1. progu – 120 000 zł.
"Kwota wolna od opodatkowania pozostanie na poziomie 30 000 zł. Opodatkowaniu przy pierwszym progu podatkowym podlega zatem 90 000 zł. Różnica pomiędzy 15 300 zł (90.000 x 17 proc.) a 10 800 zł (90.000 x 12 proc.) to 4500 zł. Tyle mogłaby wynieść maksymalna korzyść podatkowa" – wylicza Juszczyk.
Jaki że likwidacji ulega ulga dla klasy średniej, faktyczny zysk jest jednak znacząco mniejszy. Przy rocznym dochodzie rzędu 100 tys. zł podatnik ma zyskać jedynie ok. 500 zł.
To właśnie przy okolicy 100 tys. zł dochodu różnica między obecnym a nadchodzącym systemem w Polskim Ładzie będzie najmniejsza. Osoby takie cieszyły się najwyższą możliwą ulgą, więc zapowiedziana przez premiera zmiana będzie dla nich mało odczuwalna.
Jak pisali wcześniej specjaliści Grant Thornton Polska, ulga dla klasy średniej osiąga maksymalną wartość dla przychodu 102 tys. zł. Wtedy jej wpływ na netto to ok. 2290 zł w skali roku (17 proc. z 13 452 zł).
Wedle zapowiedzi rządu zmiany podatku PIT mają wejść w życie od 1 lipca 2022 roku. Co ciekawe oznacza to, że w bieżącym roku podatek będzie wyższy niż 12 proc.
Zmiana wchodzi w życie w połowie roku, czyli przez pierwsze 6 miesięcy obowiązywać będzie 17 proc. podatku, a następnie 12 proc. Jak liczy ekspert inFakt, oznacza to, że faktyczna wysokość podatku PIT w 2022 r. wyniesie 14,5 proc.
Analogiczna sytuacja miała miejsce w 2019 r. Wtedy PIT spadł z 18 na 17 proc. Zmianę wprowadzono 1 października, w 3/4 roku. Efektywna stawka wyniosła więc 17,75 proc.
Także od 1 lipca ma zostać zlikwidowana ulga dla klasy średniej.
Dużą zmianą jest także umożliwienie zakwalifikowania składki zdrowotnej jako kosztu. Dotyczyć to jednak będzie podatku liniowego, ryczałtu i karty podatkowej. Juszczyk rozgranicza zyski następująco:
Następną zmianą jest powrót starych zasad rozliczenia samotnych rodziców z dzieckiem. Rzad odchodzi tu od proponowanej ulgi w stałej kwocie.
"Tak jak w poprzednim roku osoby te będą mogły skorzystać z podwójnej kwoty wolnej od podatku i przejść na drugi próg podatkowy dopiero przy kwocie dochodu wynoszącej 240 tys. zł. Maksymalna korzyść podatkowa w ciągu roku to dla nich 3 600 zł" – informuje ekspert inFakt.
Premier zapowiedział też możliwość złożenia PIT-2 u maksymalnie trzech pracodawców.
"Osoby posiadające kilka umów o pracę bądź umów zlecenie, będą mogły rozliczać kwotę wolną od podatku u więcej niż jednego pracodawcy. Będzie to: 300 zł przy jednej umowie, dwa razy po 150 zł przy dwóch umowach i trzy razy po 100 zł przy trzech umowach – wylicza Juszczyk.