Idąca na rekord inflacja 11 proc. to w dużej mierze efekt "ekscesów budżetowych" rządu – wskazuje prof. Marek Belka. PiS mocno rozwinął bowiem 500+ i lubi rozdawać prezenty, takie jak 13. i 14 emerytury. Związana z wojną "putinflacja" dopiero nas czeka – zapowiedział ekspert.
– Trzeba opanować ten szał wydawania pieniędzy. Niestety walka z inflacją musi boleć. Jak nie boli, to znaczy, że nie walczymy z inflacją. Bo to jest koszt ekscesów budżetowych, które popełniliśmy wcześniej – mówił prof. Marek Belka w TVN24.
Jego zdaniem powód drożyzny jest prosty – to wydawanie pieniędzy z budżetu "w sposób ekspansywny". Belka wskazał, że o ile pierwsza wersja programu 500+ mogła być uzasadniona, to potem zaczęły się po prostu "prezenty", m.in. 13. i 14. emerytury.
– To wszystko piękne rzeczy dla tych, którzy te pieniądze otrzymują, tylko za to trzeba płacić. I płacimy właśnie teraz – drożyzną – podsumował były premier.
Prof. Belka odnosił się też do lansowanej przez premiera Morawieckiego "putinfacji", czyli wskazywania, że wzrost cen to przeważająco wina inwazji Rosji na Ukrainę.
– Teraz przyjdzie jeszcze nowa fala inflacji, związana z wojną na Ukrainie. Trochę się pospieszył premier Mateusz Morawiecki mówiąc, że inflacja to jest "putinflacja". Ona dopiero będzie – wskazał w rozmowie z Polsat News.
Jak wskazał, przyczyn marcowej inflacji trzeba szukać jeszcze przed wybuchem konfliktu. Nie ma tu też jednego winnego. Pierwszą przyczyną są wspomniane już ogromne wydatki rządu przez wiele kolejnych lat.
– Państwo wydaje pieniądze, my je dostajemy, mamy więcej pieniędzy, popyt rośnie, podaż nie rośnie wystarczająco szybko, w związku z tym ceny rosną – wyjaśnił Belka.
Inne powody to zmiany na rynku surowców, gazu i ropy, jeszcze przed napadem Rosji. Zdaniem eksperta około połowa obecnej inflacji jest z "własnego chowu", a druga połowa jest importowana.
Wskaźnik inflacji GUS - marzec 2022 r.
W piatek poznaliśmy dokładne dane GUS dotyczace inflacji za marzec 2022 r.
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w marcu 2022 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 11,0 proc. (przy wzroście cen towarów - o 11,6 proc. i usług – o 9,1 proc.). W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług wzrosły o 3,3% (w tym towarów – o 4,1 proc. i usług – o 0,8 proc.) - informuje Główny Urząd Statystyczny.
Głównym motorem drożyzny jest wzrost cen paliw, energii i żywności. W rok ceny tankowania wszrosły o ok. 33 proc., a energii - o 24 proc. Jedzenie jest zaś droższe o ponad 9 proc.
Jest to swego rodzaju rekord, bo ostatnio inflację przekraczającą 11 procent mieliśmy w sierpniu 2000 roku, blisko 22 lata temu.