Inflacja miała nas docisnąć latem, jednak zrobi to jesienią - prognozują ekonomiści ING Banku Śląskiego. To zła wiadomość - walka z inflacją nie przynosi efektów a czas jej trwania się wydłuża. Eksperci przewidują też, że będzie bardzo wysoka i sięgnie nawet 20 procent w skali roku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jeżeli ktoś liczył, że +75pb zamiast +100pb to sygnał łagodzenia nastawienia NBP to słowa prezesa to rozwiewają: "Podnosimy, będziemy kontynuować, aż osiągniemy pewność, że CPI się obniży". Naszym zdaniem szczyt CPI przesuwa się do paź-22, wyniesie 15-20%r/r." — napisali na Twitterze ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Czyli - jeśli przetłumaczymy skrótowy język Twittera na bardziej zrozumiały - eksperci zauważają, że walka z inflacją nie przynosi spodziewanych efektów. Pierwotnie ekonomiści - w tym ci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego - przewidywali, że szczyt inflacji przyjdzie do nas latem i sięgnie 13 proc.
"Szczyt inflacji nastąpi w sierpniu, a wskaźnik dotrze w okolice 13 proc." - zakomunikował PIE w ostatnich dniach kwietnia. Okazuje się, że ta prognoza była przesadnie optymistyczna. Obecnie ekonomiści ING Banku Śląskiego przewidują, że inflacja z pełną mocą uderzy nas dopiero w październiku. A wskaźniki poszybują w rejony, których nie widzieliśmy od 1996 roku.
Są też ekonomiści, którzy odmawiają przepowiadania przyszłości.
- Dzisiaj prognozowanie ścieżki inflacji i szukanie jej szczytu w ciągu kilku kolejnych miesięcy nie ma już właściwie żadnego sensu – mówi OKO.press ekonomista dr Wojciech Paczos.
– Od początku mówiłem, że z wysoką inflacją są dwa problemy: utrwala się i jest chaotyczna. Każdy przedsiębiorca musi teraz prognozować swoją inflację. Każda będzie inna, a dodatkowo te procesy są tak skomplikowane, że każdy i tak się pomyli - dodaje.
Miała spadać, ciągle rośnie
Główny Urząd Statystyczny opublikował już wstępne dane o inflacji w kwietniu. Sięgnęła ona 12,3 procent w skali roku. Inflacja w Polsce jest najwyższa od ponad 21 lat. W kwietniu przebiła poziom z roku 1998 - wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Ceny w kwietniu urosły w stosunku do marca o 2 proc. Bardzo mocno zdrożała żywność - aż o 4,2 proc.
Co ważne - inflacja bazowa sięgnęła 7,5 - 7,6 procent. Najprościej można ją określić jako wskaźnik inflacji odarty ze wzrostu cen energii, gazu, żywności. Słowem: wszystkiego, co można zrzucić na politykę klimatyczną, pandemię lub Putina.
Od grudnia 2021 do marca 2022 r. inflacja bazowa w Polsce była najwyższa w całej Unii. Sięgnęła aż 14,3 proc., przy średniej unijnej 4,3 proc. Czego ten wskaźnik dowodzi? Cóż - inflacja była z nami na długo przez atakiem Rosji na Ukrainę. I była ponadprzeciętnie wysoka.
Jak to celnie określili analitycy mBanku - w inflacji bazowej nie widać śladów hamowania. Czyli to, co władza robi, nie przynosi żadnych efektów. Ba, przynosi nawet skutki przeciwne do zamierzonych, bo inflacja ciągle rośnie. Oczywiście nie należy się spodziewać, że podwyżki stóp zadziałają z dnia na dzień, ale "brak śladów hamowania" od października może nieco martwić.