Program "Mieszkanie bez wkładu własnego" rusza 26 maja. Problemem będzie jednak słaba dostępność kredytów z programu i niskie limity cen mieszkań. W wielu miastach trudno będzie znaleźć lokal w takiej cenie, która będzie niższa niż limit pozwalający uzyskać preferencyjny kredyt.
Program "Mieszkanie bez wkładu własnego" (MBWW) zacznie działać 26 maja. Dzięki niemu będzie można uzyskać kredyt pokrywający nawet pełną cenę nabywanej nieruchomości oraz koszty wykończenia. Uczestnicy programu nie będą musieli więc posiadać wkładu własnego. Będą mogli też otrzymać dopłatę, jeśli w trakcie spłaty preferencyjnego kredytu urodzi im się drugie lub kolejne dziecko. Wysokość dopłaty to 20 tys. zł w przypadku drugiego dziecka w rodzinie i po 60 tys. zł za trzecie i każde kolejne dziecko.
Niskie limity cen mieszkań
Aby skorzystać z tego programu, cena kupowanego mieszkania lub domu nie może być jednak wyższa niż limit obowiązujący w danym mieście lub regionie. Problem polega jednak na tym, że zapisane w ustawie limity są tak niskie, że w wielu miastach nie dałoby się znaleźć mieszkania w tak niskiej cenie. Ceny bowiem szybko rosną pomimo pandemii oraz podwyżek stóp procentowych.
Z najnowszych danych NBP wynika, że I kw. 2022 r. średnia cena transakcyjna nowych mieszkań wzrosła średnio o 4 proc. w porównaniu do IV kw. 2021 r. i aż o 19 proc. porównując do poziomu przed rokiem. Rekordzistami są Białystok (33 proc. rdr) i Zielona Góra (30 proc. rdr). Dlatego choć program MBWW jeszcze nie ruszył, to już pojawiła się zapowiedź kilku zmian, między innymi podwyższenia wspomnianych limitów cen mieszkań.
Nie wiadomo, kiedy limity wzrosną
Dla nowych i używanych mieszkań będą obowiązywały oddzielne limity. Te pierwsze mają wzrosnąć o 7,6 proc.. Niestety na razie nie wiadomo jeszcze, od kiedy dokładnie taka zmiana wejdzie w życie. Jak podaje w przykładzie Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors w Warszawie początkowo limit dla rynku pierwotnego wyniesie 10 013 zł, a po zmianie będzie to 10 783 zł.
"Mimo podwyżki limit wciąż będzie 13 proc. niższy niż średnia cena transakcyjna w I kwartale. Najgorsza sytuacja będzie natomiast w Szczecinie, gdzie początkowy limit będzie o 33 proc. niższy niż średnia cena i nawet po podwyżce różnica wciąż będzie bardzo wysoka (28 proc.). Z kolei łatwo będzie znaleźć mieszkanie spełniające warunki programu w Opolu, Olsztynie, Poznaniu, Zielonej Górze, Bydgoszczy, Rzeszowie i Kielcach. Tam nowy limit będzie bowiem wyższy niż średnia cena w I kwartale" – podkreśla Sadowski.
Dla mieszkań na rynku wtórnym limity są niższe, ale mają zostać podwyższone nieco mocniej, bo o 8,3 proc.. Dla wspomnianej wcześniej Warszawy początkowo będzie to 9 242 zł, a po podwyżce 10 013 zł. Tu również najgorsza sytuacja będzie w Szczecinie, bo początkowo limit będzie o 26 proc. niższy niż średnia cena na tym rynku, a po podwyżce o 20 proc. Najłatwiej będzie natomiast znaleźć mieszkanie w odpowiedniej cenie w Opolu, Zielonej Górze, Bydgoszczy, Katowicach, Poznaniu, Olsztynie, Kielcach, Białymstoku i Łodzi. Tam nowy limit będzie wyższy niż średnia cena w I kwartale.
"Znalezienie mieszkania czy domu w odpowiedniej cenie to tylko połowa sukcesu. Żeby otrzymać preferencyjny kredyt trzeba też mieć odpowiednią zdolność kredytową. Dostępna kwota kredytu spadła w ostatnim czasie mniej więcej o połowę. Ktoś, to jeszcze we wrześniu ubiegłego roku mógł liczyć na 400 tys. zł teraz otrzyma ok. 200 tys. zł, a w przypadku rodzin z dziećmi jeszcze mniej. W rezultacie może się okazać, że żaden bank nie będzie chciał pożyczyć takiej kwoty, która wystarczy na pokrycie całej ceny domu czy mieszkania" – komentuje Jarosław Sadowski.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.