Kanałem żeglugowym na Mierzei Wiślanej popłynęła woda. Otwarcie zaplanowano już na wrzesień, a więc przyszła pora na wiele testów "na mokro". Jak wskazują eksperci – turyści jadący na wakacje nad Bałtyk będą mogli zobaczyć końcowy wygląd przeprawy, a oddanie infrastruktury powinno nastąpić w terminie.
Kanał żeglugowy na Mierzei Wiślanej ma zostać otwarty 17 września. Do terminu pozostały nieco ponad 3 miesiące, więc na miejscu odbywają się wytężone testy – pisze PAP.
Jak przekazuje rzeczniczka Urzędu Morskiego w Gdyni Magdalena Kierzkowska, woda pierwszy raz popłynęła przeprawą jeszcze w zeszłym tygodniu. Obietnice osiągnęła zaś docelowy poziom i trwają testy aparatury. Urządzenia wpierw działały w trybie półautomatycznym, a potem w automatycznym.
Wszystko odbywa się nadal ze wsparciem grodzy, która pozwoliła m.in. wolno i z dużą kontrolą napełnić zbiornik wodą. Kolejny etap to usunięcie tej stalowej konstrukcji, wpierw w części północnej i południowej. Potem na budowie odbędą się testy całej przeprawy.
Jak wskazuje rzeczniczka, turyści wybierający się na Mierzeję Wiślaną już wakacje będą mogli zobaczyć prawie ostateczny wygląd kanału żeglugowego.
– Woda jest w całym kanale żeglugowym i oczywiście w samej śluzie. Poza tym będą mogli zobaczyć cały zarys budowli - falochrony, dwa mosty obrotowe, w tym jednym na pewno będzie można przejść, przejechać autem lub rowerem, budynek Kapitanatu Nowy Świat i miejsca postojowe od strony Zalewu Wiślanego. Pojawia się też coraz więcej docelowej roślinności. Najlepszy widok będzie z jednego ze specjalnie przygotowanych punktów widokowych po zachodniej stronie kanału - podkreśla Kierzkowska.
Komu przyda się przekop Mierzei Wiślanej?
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, są już pierwsi chętni do handlowego wykorzystywania przekopu. To np. polska agencja transportowa Okmarit, która do tej pory działała w obrębie Trójmiasta i Pomorza Zachodniego. Wskazuje ona jednak, że sam przekop sprawy nie załatwia.
"Puls Biznesu" pisze, że agencja domaga się zmian w elbląskim porcie. Chodzi o jego doposażenie w sprzęt załadowczy i wyładowczy. Inaczej wożenie czegokolwiek z lub do Elbląga będzie pozbawione sensu.
To nie wszystko - przekop jest tylko jednym z elementów drogi żeglugowej do Elbląga. Ta inwestycja ma być gotowa do 17 września - tak przynajmniej z wielką pompą obwieścił wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk.
Sceptycy przypominają, że sam przekop może posłużyć niewielkiej raczej grupie jachtów, które będą mogły wypływać z Zalewu Wiślanego wprost na morze. Wiadomo, że inwestycja nie ma sensu ekonomicznego i się nie zwróci. Ale żeby zachować pozory, oprócz samego przekopu Mierzei, trzeba jeszcze pogłębić tor wodny przez Zalew.
Ten akwen ma średnią głębokość 2 metrów, statki potrzebują przynajmniej 5 metrów. Po Zalewie będzie więc cały czas kursowała pogłębiarka, wrzynająca się w jego muliste dno. Urząd Morski w Gdyni otworzył trzy dni temu kopertę z jedyną ofertą w kolejnej odsłonie przetargu na pogłębienie toru wodnego. Jest ona o 43 mln droższa niż to, co oferuje UM.
Kolejną sprawą jest tor wodny z Zalewu do Elbląga. Jego poszerzenie i pogłębienie będzie kosztowało prawie 600 mln zł, w cenę wliczony jest też most.
Prawdziwy problem pojawia się dalej – bo port w Elblągu nie jest przystosowany do przyjmowania jednostek o zanurzeniu 5 metrów. W port trzeba będzie zainwestować ok. 70 mln zł, ale samorząd nie ma na to pieniędzy. Nie chce ich też dać rząd.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl