Czerwcowa inflacja w Niemczech spadła z 7,9 proc. do 7,6 proc. rok do roku. Jutro okaże się, że w Polsce mamy przynajmniej 2 razy większą, na dodatek rosnącą. Co zrobili Niemcy, by zarzucić cugle galopującej inflacji? Pokazali, że rząd jednak coś może zdziałać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W maju inflacja w Niemczech dobiła do poziomu 7,9 proc. Do rekordu z 1990 roku (8 proc.) był już tylko krok. Ale najnowsze odczyty niemieckiej inflacji pokazują jej hamowanie. Być może tymczasowe, może niewielkie, ale jednak. Niemiecki urząd statystyczny Destatis podał wczoraj, że u naszych zachodnich sąsiadów wstępnie liczona inflacja za czerwiec wyniosła 7,6 proc. rok do roku. Licząc miesiąc do miesiąca, ceny w Niemczech wzrosły niemal niezauważalnie - o 0,1 proc.
Polskie odczyty inflacji poznamy jutro, ale nikt nie spodziewa się, że będzie ona niższa niż 15 proc. 15,5 proc. inflacji przewidują m.in. banki PKO BP, Pekao SA, Santander, mBank i ING. Citi prognozuje 15,3 proc. - czyli niemal dwukrotność niemieckiej inflacji. Są i tacy, którzy przewidują wynik bliższy 16 proc. Rzecznik rządu Piotr Müller straszy Polaków jeszcze wyższą inflacją. - Od Rosji zależy, czy inflacja sięgnie 20 proc. - mówi w rozmowie z czwartkowym "Super Expressem".
Co ciekawe, Niemcy nie mogli liczyć na pomoc banku centralnego. Jako kraj ze strefy euro nie mają już marki, pieniądzem zajmuje się Europejski Bank Centralny. A ten unika podnoszenia stóp procentowych jak ognia. Dopiero dwa dni temu szefowa EBC zapowiedziała, że zostaną one zwiększone - po raz pierwszy od 11 lat! Niemcy mają zresztą wiele zastrzeżeń do działań EBC.
Co zrobili w Niemczech?
Niemcy byli zdani sami na siebie. Niemieckie władze obniżyły o ok. 35 centów (1,60 zł) cenę benzyny premium i diesla w hurcie. Na dodatek Niemcy wprowadzili specjalne bilety miesięczne za 9 euro. Obowiązują w całym transporcie publicznym na terenie całego kraju, z wyjątkiem pociągów dalekobieżnych.
Nowy bilet stał się w Niemczech wielkim hitem. Jeszcze przed 1 czerwca - wtedy zaczął obowiązywać - sprzedano ich 7 milionów. Tak znacząca przedsprzedaż wskazuje, że być może władze wydłużą okres jego obowiązywania - na razie nowe specjalne bilety mają działać tylko w czerwcu, lipcu i sierpniu. 9 euro to nieco ponad 41 złotych. W Warszawie miesięczny bilet sieciowy na każdy rodzaj komunikacji publicznej kosztuje obecnie 98 złotych.
Jak pisze Wyborcza.biz, nie wiadomo w którą stronę skierują się niemieckie odczyty inflacji po wakacjach. Wtedy zgodnie z pierwotnymi planami przestaną obowiązywać zarówno obniżki podatków na paliwo oraz bilety za 9 euro. Na dodatek jesienią zacznie się sezon grzewczy, co dla uzależnionych od rosyjskiego gazu Niemiec może być bolesnym szokiem
Analitycy są jednak optymistami co do przyszłego roku. Ich zdaniem inflacja w Niemczech powinna ustabilizować się na poziomie 2 procent. Dla porównania - NBP szacuje, że w 2023 roku średnia inflacja w Polsce wyniesie 9 procent. Prawie 5 razy więcej niż w Niemczech.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl