Za jeden euro kupimy w Niemczech mniej niż za trzy złote w Polsce – w tym Kaczyński się nie pomylił. Prezesowi PiS chodziło bowiem o coś innego niż wartość euro względem złotówki w kantorze wymiany walut.
Jarosław Kaczyński jeździ po Polsce. Prowadzi kampanię przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Odwiedza metropolie i "wielkie wsie". Spotyka się z wyborcami. Na spotkaniach opowiada różne rzeczy – mniej lub bardziej oderwane od rzeczywistości. Słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości przechodzą natomiast przez Polskę jak front atmosferyczny, wywołujący kolejne, medialne burze.
Euro w Niemczech warte mniej niż trzy złote
W ostatni weekend Kaczyński odwiedził Białystok. W stolicy Podlasia zajął się problemami trapiącymi system ochrony zdrowia w Polsce. Kłopotami - jak wynika z jego wypowiedzi - błahymi i przejściowymi. Kaczyński stwierdził bowiem, że "idziemy w stronę zabezpieczenia naszemu społeczeństwu takiej ochrony zdrowia, jak jest na Zachodzie".
Kaczyński przyznał między innymi, że w kraju brakuje lekarzy, a kilkadziesiąt tysięcy wyjechało na Zachód.
- Ale będą wracać, bo już dzisiaj nie przyjmują propozycji w Niemczech, bo tam się mniej płaci niż tu – perorował prezes PiS. Wygłosił też dość ciekawą tezę na temat – wydawałoby się – wartości walut.
- Nawet jeśli przyjąć tę - niemającą nic wspólnego z rzeczywistą wartością - ten sposób przeliczania euro na złotówki. Przecież w Niemczech euro nie jest warte więcej niż trzy złote, nawet jest mniej warte, a nie 4,50 czy prawie pięć – słyszymy z ust prezesa Kaczyńskiego.
Ta wypowiedź spotkała się z krytyką, wyrażoną m.in. w tweecie byłego premiera Marka Belki. "No teraz to mi Jarosław Kaczyński zaimponował. Żebym dobrze zrozumiał… u nas euro za 4,70 PLN, a u Niemców tylko za 3,00 PLN? I dlatego oni mają gorzej niż my? Już lepiej, jak się Prezes geografią zajmował" – stwierdził Belka.
Powszechne oburzenie w tej kwestii wynika jednak z niezrozumienia tego, co poeta miał na myśli. Prezesowi Kaczyńskiemu nie chodziło bowiem o wartość euro względem złotówki w kantorze wymiany walut.
Kaczyński miał rację
"Jarosław Kaczyński jest wyśmiewany za stwierdzenie faktu, że 1 euro w Niemczech jest warte mniej niż 3 złote w Polsce. Wiele innych głoszonych przez niego tez to paskudne manipulacje, ale akurat w tej kwestii ma rację" – stwierdził dr Maciej Albinowski, ekonomista Instytutu Badań Strukturalnych, w przeszłości zatrudniony w Ministerstwie Finansów.
Porozmawialiśmy z Albinowskim, by wyjaśnić czytelnikom, co Kaczyński miał na myśli, wypowiadając krytykowane przez opinią publiczną słowa.
O co chodziło Jarosławowi Kaczyńskiemu?
Maciej Albinowski: Nie słuchałem całego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego. Widziałem tylko jego fragmenty w mediach społecznościowych. W tym konkretnym zdaniu, w którym odnosił się do tego, że jedno euro w Niemczech jest warte trzy złote, a nawet mniej, chodziło mu o to, że za jedno euro za Odrą można kupić mniej towarów niż w Polsce za trzy złote.
Chodziło zatem o siłę nabywczą pieniądza, tak?
Tak. Porównując siłę nabywczą euro w Niemczech z siłą nabywczą euro w Polsce, u naszych sąsiadów będzie można kupić mniej towarów i usług za tę samą kwotę. Dzieje się tak, ponieważ w Niemczech są wyższe płace oraz wyższe koszty życia.
Czyli w tej kwestii prezes PiS miał rację.
W tej kwestii miał rację. W jego wystąpieniu pojawiły się jednak także inne wypowiedzi, które były manipulacjami. Jeśli chodzi o porównanie płac to w Niemczech wynagrodzenia, nawet po uwzględnieniu kosztów życia, są znacznie wyższe niż w Polsce.
Jeśli chodzi o płace w euro, bez przeliczenia na wartość nabywczą waluty, to stawka godzinowa w Niemczech jest około trzy razy wyższa niż w Polsce. Przy uwzględnieniu różnic w poziomach cen ona nadal będzie wyższa – o ok. 75 proc. Tak wskazują dane z 2018 r. Wtedy ostatnio były robione dość szczegółowe badania dotyczące struktury wynagrodzeń na poziomie europejskim.
To jedna manipulacja prezesa Kaczyńskiego, która padła na jego wystąpieniu w Białymstoku. Potrafiłby pan wskazać jeszcze jakieś inne?
Kolejną manipulacją jest przypisywanie PiS-owi zasług za wzrost gospodarczy w Polsce. Wynika on po prostu z konwergencji polskiej gospodarki do Niemiec. Doganiania niemieckiej gospodarki. To jest długookresowy proces, który został mocno przyspieszony po wejściu Polski do Unii Europejskiej.
Polityka PiS natomiast robi dużo, żeby ten rozwój gospodarczy spowalniać. Zniechęca ludzi do pracy. Przykładowo PiS obniżył wiek emerytalny oraz zachęca do wczesnego przechodzenia na emeryturę. Warunkiem otrzymywania "trzynastek" i "czternastek" jest przecież rozpoczęcie pobierania świadczeń z ZUS. To silny bodziec do tego, by się dezaktywizować zawodowo.
Za rządów Prawa i Sprawiedliwości załamały się także inwestycje prywatne. Dzieje się tak m.in. z powodu niepewności prawnej. Pogorszyła się edukacja, co także przekłada się na osłabienie naszych perspektyw gospodarczych.
Przypisywanie sobie zasług za wzrost gospodarczy Polski to daleko idąca, nieprzyjemna manipulacja. Porównanie przez Jarosława Kaczyńskiego siły nabywczej euro w Niemczech i w Polsce było jednak zgodne z prawdą.
Jak Kowalski ma rozumieć pański wykres?
Jeżeli mam jedno euro i wymienię je na złotówki w kantorze w Polsce, to mogę sobie kupić np. jedzenia za 4,70 zł. Kiedy wezmę to samo euro do Niemiec, to będę mógł kupić mniej żywności. W tym przypadku około o 1/3 mniej.
Załóżmy, że mamy kilogram jakichś warzyw za złotówkę. W Polsce za jedno euro będę mógł kupić 4,7 kg tych jarzyn. W Niemczech za tę samą kwotę kupię natomiast 3 kg takich warzyw.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.