Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
W Ministerstwie Finansów w 2015 r. pracowały 2002 osoby, a dziś liczba ta to równo 2597. Co więcej, budżet na pensje spuchł z 163 mln zł do aż 297 mln zł, czyli blisko dwukrotnie – wynika z interpelacji Krystyny Skowrońskiej (KO), cytowanej przez "Rzeczpospolitą".
Posłanka opozycji spytała się o zatrudnienie i płace również w innych resortach. W tym samym okresie w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego zatrudnienie wzrosło z 400 do 495 osób. W 2015 r. na płace poszło 28,3 mln zł, a w 2021 r. ten sam budżet wynosił 50,5 mln zł. Wzrost płac o blisko 1,8 raza resort tłumaczy "walką z umowami śmieciowymi".
MKiDN podkreśla przy tym, że wzrost zatrudnienia w tym okresie spowodowało przede wszystkim przejęcie w sierpniu 2016 r. pracowników wraz z zadaniami Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Biura Ochrony Walk i Męczeństwa, jak również przejęcie przez ministra kultury kompetencji ministra skarbu państwa związanych z nadzorem nad spółkami po likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa. Swoją cegiełkę miała dołożyć również "naturalna fluktuacja pracowników".
W Ministerstwie Zdrowia w 2015 r. zatrudniano 620 osób, a obecnie pracowników jest już 705. Podobnie rozszerzają się ministerstwo rolnictwa i rozwoju wsi oraz ministerstwo klimatu i środowiska.
– To skandaliczne dane. Zatrudnienie w Ministerstwie Zdrowia wzrosło o 15 proc., a koszty płac o 55 proc. Także dane z resortu finansów, zwłaszcza w czasie jego porażek legislacyjnych i szalejącej inflacji budzą sprzeciw. Zatrudnienie w ciągu kilku lat wzrosło tam o 30 proc., a fundusz płac zwiększył się dwukrotnie – komentuje Krystyna Skowrońska, posłanka Koalicji Obywatelskiej, autorka interpelacji.
Co ciekawe, głównym powodem wzrostu zatrudnienia może być… zła organizacja pracy. Choć zwiększenie zatrudnienia w MZ nie powinno dziwić w czasach pandemii, to eksperci przekonują, że można było to rozwiązać inaczej.
– Skala mogłaby być z pewnością mniejsza, gdyby organizacja pracy była lepsza, a rząd miał politykę antycovidową z prawdziwego zdarzenia, a nie próbował surfować na kolejnych falach zakażeń – ocenia dr hab. Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego i Szkoły Głównej Handlowej.
Kolejne na liście Skowrońskiej jest Ministerstwo Edukacji i Nauki, powstałe z połączenia dwóch poprzednich resortów – szkolnictwa wyższego i edukacji narodowej. W nowej jednostce w ubiegłym roku pracowało 690 osób, a obecnie jest to już 722.
Jak utrzymuje Centrum Informacyjne Rządu, powodem zwiększenia zatrudnienia jest zmienny zakres obowiązków konkretnych ministerstw z biegiem lat, który wymagał dodatkowych rąk do pracy. Porównywanie roku 2015 ze stanem obecnym ma być "niewłaściwe i nieprawidłowe".
Jak pisalismy w INNPoland.pl, resort finansówzasłynął w tym roku także sprawą niemałych nagród za program Polski Ład. jak się okazuje, premię za źle przygotowaną inicjatywę to tylko poczatek.
W latach 2019-2021 Ministerstwo Finansów wypłaciło urzędnikom blisko 65 mln zł netto nagród. Co więcej, w 2022 r. budżet na nagrody dla urzędników tego resortu wynosi kolejne 8 mln zł. MF bardzo niechętnie zdradziło te kwoty. Termin odpowiedzi na pierwszą interpelację posła Adama Szłapki (Nowoczesna) w tej sprawie był odkładany aż 9 razy – od października 2020 roku do maja 2022 r.
Ostatecznie resort finansów podał, że w 2019 r. nagrody w wysokości 36,4 mln zł netto trafiły do 2392 pracowników ministerstwa. Pojedyncza nagroda miała więc średnią wysokość 3,4 tys. zł.
W 2020 r. nagrody były skromnie i wynosiły 511 tys. zł. Wypłacono je 154 pracownikom (średnio po 3,1 tys. zł). Natomiast w ubiegłym roku resort finansów wypłacił 27,8 miliona złotych nagród dla 2574 osób (średnio po 3,6 tys. zł). Jak tłumaczył, były to nagrody "za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej".