Podczas prezentacji rachunku zysków i strat na podatkowych przepisach "polskiego ładu" rząd skupił się jedynie na osobach pracujących na etat. Wiadomo więc (mniej więcej), kto zarobi więcej a kto będzie musiał dołożyć nieco grosza do wspólnej puli. Kompletnie pominięto za to osoby pracujące na umowach zlecenie i umowach o dzieło.
Tego typu umowy są często nazywane śmieciówkami, chociaż nie muszą nimi być. Część osób z pewnością pracuje na zleceniach lub dziele z własnego wyboru. Ten rodzaj pracy ma swoje wady – niepewność zatrudnienia, brak obowiązkowego ubezpieczenia emerytalnego czy medycznego. Są też zalety – należy do nich choćby zaliczyć możliwość odliczenia kosztów uzyskania przychodu, co zmniejsza obciążenie podatkowe. Z drugiej strony koszty te trzeba często ponieść, więc sprawa nie jest tak jednoznaczna.
Ile osób pracuje na śmieciówkach?
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2019 roku liczba osób, z którymi była zawarta jedynie umowa o dzieło bądź umowa-zlecenie (a więc nie pracowały nigdzie na etat), wynosiła 1,2 mln.
Ta liczba ulega pewnym zmianom, ale od prawie 10 lat utrzymuje się na poziomie 1,2-1,4 mln osób. W tę pulę nie wliczają się osoby pracujące na etat, ale dorabiające zleceniami. Z danych GUS wynika, że w okresie od stycznia do września 2021 roku podpisano w Polsce ok. 1,2 mln umów o dzieło i zlecenie. W okresie całego roku ich liczba może więc sięgnąć ok. 1,5 miliona.
Biorąc pod uwagę fakt, że aktywnych zawodowo jest ok. 16,6 mln osób, na śmieciówkach pracuje prawie co dziesiąty Polak. Grupa jest więc spora. Zyskają czy stracą na "Polskim ładzie"?
Umowa-zlecenie: najpierw zabiorą, potem oddadzą
W dużym uproszczeniu: umowa tego typu jest objęta składką zdrowotną. Ta zaś wzrośnie, więc osoby pracujące na zleceniach stracą. Z wyliczeń dziennikarzy „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że osoba zarabiająca 4 000 zł brutto, a więc 3022 zł na rękę, straci ok. 275 złotych netto. Taki będzie efekt podwyższenia składki zdrowotnej.
Jednocześnie rośnie jednak kwota wolna od podatku. Ta sama osoba po rozliczeniu PIT-a odzyska ok. 5,1 tys. zł tytułem nadpłaconego podatku. Summa summarum będzie do przodu, ale dopiero po ponad roku, gdy będzie mogła złożyć rozliczenie roczne.
Z wyliczeń "DGP" wynika, że opóźniony zysk zmieni się w realną stratę przy zarobkach rzędu 5,5 tys. zł brutto. Zarabiający więcej zaczną tracić.
Umowa o dzieło
Tego typu umowy nie są objęte składkami, tylko podatkiem PIT. Umowa o dzieło powinna być jednak wykonywana na własnym sprzęcie i własnym sumptem, więc od kwoty umowy odejmuje się koszty uzyskania przychodu (20 lub 50 proc.) i dopiero od tej sumy płaci się podatek. Realnie osoba na umowie o dzieło płaci więc 10 proc. PIT (jeśli może odliczyć 50 proc. kosztów).
Osoby zatrudnione "na dziele" zyskają na przepisach podatkowych "Polskiego ładu". Skorzystają bowiem z podwyższonej kwoty wolnej oraz podwyższonego drugiego progu podatkowego. Do tej pory wchodziło się w niego przy zarobkach 85 528 zł rocznie (7127 zł miesięcznie), teraz drugi próg będzie obowiązywał od zarobków wynoszących 120 tys. zł rocznie (10 tys. zł miesięcznie).
Osoby pracujące na umowach o dzieło zyskają więc na "Polskim ładzie". Ile? Jeśli ktoś dostaje 5 tys. zł miesięcznie na rękę i ma 50 proc. kosztów uzyskania przychodu, zyska ok. 3330 zł w skali roku.
Warto jednak zauważyć, że jeśli Państwowa Inspekcja Pracy dopatrzy się, iż umowa śmieciowa powinna być w rzeczywistości etatem, może ją zmienić na umowę o pracę. PIP zapowiada też zwiększoną liczbę kontroli w przyszłym roku.