INNPoland_avatar

Sasin znalazł winnych braków cukru. Internauci nie zostawili na nim suchej nitki

Maria Glinka

22 lipca 2022, 09:40 · 3 minuty czytania
Na masowe wykupywanie cukru przez Polaków zareagował minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który przekonuje, że "Skarb Państwa nie odpowiada za braki". Zwrócił uwagę, że niedobory pojawiają się w sieciach, których dostawcami są "duże niemieckie firmy". Internauci tego wytłumaczenia jednak nie zaakceptowali.


Sasin znalazł winnych braków cukru. Internauci nie zostawili na nim suchej nitki

Maria Glinka
22 lipca 2022, 09:40 • 1 minuta czytania
Na masowe wykupywanie cukru przez Polaków zareagował minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który przekonuje, że "Skarb Państwa nie odpowiada za braki". Zwrócił uwagę, że niedobory pojawiają się w sieciach, których dostawcami są "duże niemieckie firmy". Internauci tego wytłumaczenia jednak nie zaakceptowali.
Sasin o brakach cukru Krzysztof Radzki/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Producenci przekonują, że w sklepach zapanowała "nieuzasadniona panika". Podobnego zdania są rządzący, którzy przekonują, że w Polsce cukru z pewnością nie zabraknie.


Kto odpowiada za niedobory cukru? Teoria Sasina

Pamiętacie sklepowe półki, na których brakowało papieru toaletowego w trakcie pierwszej fali pandemii? Od kilku dniu media informują, że teraz podobnie wyglądają regały z cukrem.

W związku z ogromnym zainteresowaniem trzy sieci handlowe zdecydowały się wprowadzić limity. W Biedronce i Netto można kupić maksymalnie 10 kg cukru na jeden paragon, a w Aldi — co najwyżej 5 kg.

Do niedoborów odniósł się wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. - Mówimy o brakach w wielkich sieciach handlowych, które są kontrolowane przez zagraniczny kapitał — podkreślił.

Jak wskazał, "duże zagraniczne podmioty chętnie zaopatrują się u zagranicznych producentów" i "mają swoich dostawców". Zwrócił uwagę, że w kontekście cukru "w Polsce są to firmy, które wykupiły polskie cukrownie w latach 90.".

Co więcej, wskazał, w czym jego zdaniem tkwi problem. - To dwie, duże niemieckie firmy funkcjonujące na polskim rynku, które kontrolują 60 proc. polskiego rynku — przekonywał.

Sasin o cukrze — internauci komentują

Internauci szybko zauważyli jednak, że to właśnie Jacek Sasin odpowiedzialny był za jeden z wielkich projektów rządu PiS — przekształcenie Krajowej Spółki Cukrowej w Krajową Grupę Spożywczą.

"Sasin stworzył holding spożywczy i skończył się cukier. Przypadek? Nie sądzę..." - śmieje się jeden z użytkowników Twittea.

"20 kwietnia 2022 r. rząd powołał państwowy holding spożywczy. Krajowa Spółka Cukrowa zmieniła nazwę na Krajowa Grupa Spożywcza, wzbogaciła się o 14 spółek i holding oficjalnie ruszył. To co z tym cukrem panie Sasin?" - dopytuje inna użytkowniczka.

A jeszcze kolejny twitterowicz zauważa, że "Sasin twierdzi, że to Niemcy zabrali nam cukier. A mieli zbierać szparagi...."

"Zawierajcie umowy, to będziecie mieli cukier"

Minister zarekomendował sieciom handlowym i wszystkim przedsiębiorcom, którym brakuje cukru, aby zgłaszali się do Krajowej Grupy Spożywczej. Jak tłumaczył, spółka jest największym producentem cukru w Polsce i kontroluje około 40 proc. rynku. Posiada odpowiednie zapasy cukru, które w każdym momencie może dostarczyć.

Sasin podkreślił, że "Krajowa Grupa Spożywcza realizuje terminowo wszystkie zawarte kontrakty" i "nie ma żadnego problemu z dostępnością". - Na pewno sektor państwowy, tj. Krajowa Grupa Spożywcza za braki cukru nie odpowiada — stwierdził.

Zawierajcie dzisiaj umowy z Krajową Grupą Spożywczą, a ten cukier będziecie mieli — apelował wicepremier, chcąc ostudzić nastroje społeczne. A te są na tyle podgrzane, że klienci rzucili się także na produkty o przedłużonym terminie ważności i artykuły sypkie.

Potwierdzają to dane. W ostatnim czasie najbardziej wzrosła sprzedaż ryżu i mąki. Polacy coraz chętniej kupują też kaszę, olej i właśnie cukier. W czerwcu cukier podrożał o 40 proc. w porównaniu do analogicznego miesiąca w roku poprzednim.

Dlaczego Polacy rzucili się na produkty pierwszej potrzeby? Zdaniem ekspertów wzmożone zainteresowanie tego typu towarami po raz kolejny ma związek z obawami klientów.

Na przełomie lutego i marca Polacy rzucili się na sklepy z powodu wybuchu wojny w Ukrainie. Teraz plądrują półki, ponieważ przeraża ich szalejąca inflacja. Niektórzy chcą zrobić zapasy, zanim ceny wzrosną jeszcze bardziej. A eksperci przekonują, że tego scenariusza nie da się uniknąć — z najnowszych prognoz wynika, że szczyt inflacji przypadnie dopiero w pierwszym kwartale 2023 r.