Polacy zaczęli masowo zmieniać deklaracje składane w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, dopisując, że korzystają z pieco-kuchni i kominków. Wszystko po to, aby dostać 3 tys. zł rządowej dopłaty do węgla. Polacy w łatwy sposób obchodzą system, na co wskazuje serwis Onet.
Nie grzeję w kominku, ale mogę, więc kasa się należy
W związku z wysokimi cenami węgla i coraz większymi trudnościami w jego zakupie rząd przyjął projekt ustawy autorstwa Ministerstwa Klimatu i Środowiska zakładający jednorazowe dopłaty dla rodzin ogrzewających dom węglem, zaś ich wysokość ustalono na 3 tys. zł.
Dodatek przysługuje gospodarstwom, których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego.
Do 30 czerwca można było składać wnioski wraz z deklaracją, czym ogrzewamy mieszkania. Dane te trafiają następnie do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Jak wskazuje Onet, pojawiają się osoby, które choć nie mają w domu kotła do palenia węglem, to i tak wpisują go do deklaracji CEEB. Wszystko po to, aby dostać 3 tys. zł na zakup opału.
„Proces jest bardzo prosty. Wystarczy bowiem, by zadeklarować w gminie, że co prawda w kotłowni mamy piec gazowy, ale w kuchni stoi nam tradycyjna pieco-kuchnia na węgiel. Taka osoba może już liczyć na dotację” - podaje serwis.
Joanna Niedźwiecka, rzeczniczka prasowa Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego w rozmowie z Onetem przyznała, że „dowodzą do nich sygnały” wskazujące na zmiany zapisów deklarowanych źródeł ciepła w deklaracjach składanych do CEEB. „Obecnie weryfikujemy te sygnały” - powiedziała. Podkreśliła jednocześnie, że składana deklaracja „wywołuje określony skutek prawny i jej prawdziwość może być weryfikowana”.
Dopłaty do węgla wzbudzają kontrowersje
Z rządowego dofinansowania będzie mogło skorzystać około 3,5 mln gospodarstw domowych, co oznacza wydatek z budżetu państwa w wysokości około 10,5 mld zł.
Pomysł, aby rząd dopłacał posiadaczom pieców 3 tys. zł do zakupu węgla, od początku wzbudza kontrowersje. Wiele osób pyta co w takim razie z dopłatami do oleju napędowego, gazu, centralnego ogrzewania. Poza tym pytają przytomnie: jakim cudem ludzie mają wydać 3 tys. zł na węgiel, skoro węgla nie ma?
"To forma pomocy społecznej, która poprawi kondycję ekonomiczną najbardziej potrzebujących, ale niestety tylko prowizoryczną, a do tego stwarzającą pole dla wielu nadużyć, ponieważ nie wiąże się z żadnym cenzusem dochodowym" — ocenił Wojciech Jakóbik z Instytutu Jagiellońskiego i redaktor naczelny serwisu BiznesAlert.pl.
W jego opinii, w momencie, kiedy należałoby ograniczać zużycie węgla poprzez jego oszczędzanie, wprowadza się mechanizm, który zwiększa popyt na opał. Ponadto obawia się, że po dopłaty do węgla, obok naprawdę potrzebujących, będą sięgali ci, którzy tak naprawdę nie będą ich potrzebowali, a następnie będą handlować opałem, nieuczciwie na tym zarabiając.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl