INNPoland_avatar

W Krakowie sprzedają pierogi po 4 złote. Nie za porcję – za sztukę

Konrad Bagiński

15 sierpnia 2022, 10:36 · 2 minuty czytania
W Krakowie trwa jubileuszowy, XX Festiwal Pierogów. Miłośnicy tych polskich przysmaków są nieprzyjemnie zaskoczeni. Rok temu za sztukę pieroga musieli płacić 3 złote, teraz cena podskoczyła do 4 złotych. Wiele osób daje upust swojemu niezadowoleniu w mediach społecznościowych.


W Krakowie sprzedają pierogi po 4 złote. Nie za porcję – za sztukę

Konrad Bagiński
15 sierpnia 2022, 10:36 • 1 minuta czytania
W Krakowie trwa jubileuszowy, XX Festiwal Pierogów. Miłośnicy tych polskich przysmaków są nieprzyjemnie zaskoczeni. Rok temu za sztukę pieroga musieli płacić 3 złote, teraz cena podskoczyła do 4 złotych. Wiele osób daje upust swojemu niezadowoleniu w mediach społecznościowych.
Tyle kosztują pierogi w Krakowie. Wiele osób odwiedzających Festiwal Pierogów uważa te ceny za przesadzone MAREK LASYK/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W Krakowie trwa XX Festiwal Pierogów. Ta impreza od lat przyciąga miłośników polskich przysmaków. Jak pisze "Fakt", w tym roku na smakoszy czeka tuzin wystawców, oferujących pierogi w najróżniejszych smakach — od słodkich po pikantne. Znaleźć można też pierogi faszerowane ciasteczkami typu oreo, Ale smaki pierogów nie są jedynym zaskoczeniem.


"Uczestniczy festiwalu, wpisują w sieci, że na stoiskach w tym roku trzeba zapłacić nie mniej niż 4 zł za... jednego pieroga! Cena ta powoduje, że wielu z potencjalnych klientów rezygnuje nawet z najmniejszego zakupu" - pisze dziennik "Fakt".

Jedna z gościń festiwalu nazywa to bez ogródek "szaleństwem". Za wygórowaną uznała już zeszłoroczną cenę za pieroga, wynoszącą 3 złote. Okazuje się, że inflacja i koszty gastronomii dodały do ceny kolejną złotówkę. Nie bez winy są też z pewnością koszty uczestnictwa w imprezie — wystawcy na ogół muszą słono zapłacić za możliwość sprzedaży swoich wyrobów na danym terenie.

Jak pisze "Fakt", nieco bardziej opłaca się kupić porcję pierogów. Za 5 sztuk zapłacimy 17,50 zł, a za 10 sztuk – 30 zł. Do tego należy doliczyć dodatki — jeden kiszony ogórek kosztuje 2 złote, tyle samo trzeba zapłacić za pikle.

Gastronomia płaci więcej, więc liczy sobie więcej

Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, branża gastronomiczna w Polsce ma problem nie tylko przez inflację, ale przede wszystkim przez podwyżki cen prądu, gazu i mediów. Warto pamiętać o tym, że firmy płacą za energię kilka razy więcej niż gospodarstwa domowe.

- Na początku tego roku miesięcznie płaciłem za gaz 7 tysięcy złotych miesięcznie. Teraz muszę płacić 28 tysięcy. Tak, cztery razy więcej — mówi w rozmowie z INNPoland.pl jeden z warszawskich restauratorów. Dodaje, że o wiele więcej płaci też za prąd, musiał dać podwyżki pracownikom. - Dla mnie naprawdę niewiele zostaje — przyznaje.

Taryfy dla firm są właśnie 2-3 razy droższe od tych dla odbiorców indywidualnych. Restauracje korzystają często z taryfy C12 lub C12a. Koszt jednej kilowatogodziny to ok. 1,6 zł. Ta sama kilowatogodzina w taryfie G11 kosztuje odbiorcę indywidualnego ok. 45 groszy. Zagotowanie wody na herbatę jest w restauracji prawie 4 razy droższe.

- Inflacja tj. rosnące ceny mediów m.in. gazu, prądu, czynszu oraz produktów w największym stopniu wpłynęły na funkcjonowanie naszej restauracji w ostatnich miesiącach. Ponadto jest problem z zatrudnieniem nowych osób – pandemia sprawiła, że wiele osób się przebranżowiło. Dlatego też dania są droższe o około 15-20 proc. w porównaniu z cenami z poprzednich lat — mówi Dominika Dobrowolska, managerka Restauracji Florian Ogień czy Woda z Warszawy, cytowana w raporcie portalu Briefly.