Beata Olejarz przeczytała oświadczenie w obecności mediów przed rozpoczęciem prac łączonego posiedzenia sejmowych Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa poświęconego działaniom rządu w związku z sytuacją na Odrze.
W oświadczeniu, którego treść można znaleźć w mediach społecznościowych, wędkarze nazywają katastrofę na Odrze "polskim Czarnobylem". Odpowiedzialnością za sytuację obarczają Wody Polskie, których "brak kompetencji i zaangażowania" doprowadził do zanieczyszczenia drugiej najdłuższej rzeki w Polsce.
Związek głosem Beaty Olejarz zapowiedział walkę o odszkodowania. "Będziemy walczyć o każdy obwód i o każdego użytkownika. Jako Związek będziemy się ubiegać o pokrycie kosztów odtworzenia rybostanu w Odrze" – czytamy w oświadczeniu.
Związek zamierza również prowadzić wszelkie zdecydowanie działania mające na celu ukaranie wszystkich osób i podmiotów, przedstawicieli instytucji, którzy doprowadzili do tej katastrofy, a także wszystkich tych, którzy nie zareagowali w porę na tę sytuację, a mieli taki obowiązek nałożony prawem. Wędkarze są bardzo cierpliwi, my na pewno "wyłowimy" sprawcę i współodpowiedzialnych tej ekologicznej katastrofy.
Zdaniem PZW konsekwencje powinny zostać wyciągnięte wobec urzędników Wód Polskich.
Nad stanem rzeki ubolewają także przedsiębiorcy. Jak pisaliśmy w INNPoland, na alarm bije Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie. Jak piszą w oficjalnej informacji zgromadzeni w niej przedsiębiorcy – tragedia na Odrze oznacza także śmierć nadodrzańskiego biznesu.
Dla przedsiębiorców działających nad Odrą i w jej okolicach to prawdziwy dramat. Ich funkcjonowanie zostało odcięte właściwie z godziny na godzinę. Klienci zniknęli, a straty liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych. Oczekujemy szybkiej ścieżki wsparcia dla przedsiębiorców, którzy musieli zawiesić działalność lub którzy w wyniku katastrofy na Odrze utracili klientów. Oni mówią wprost: dla nas już skończył się sezon turystyczny. Półtora miesiąca strat z czterech miesięcy całkowitego funkcjonowania.
Jak mówią biznesmeni, najtrudniej sytuację znoszą firmy skupione na sporcie czy rekreacji. To m.in. wypożyczalnie kajaków i sprzętu sportowego oraz miejsca umożliwiające nocleg i wypoczynek nad wodą. Przedsiębiorcy mówią o "stuprocentowym odpływie klientów".
– Turystyka w Szczecinie umarła. Zapewniamy wypoczynek nad wodą, nasze życie toczy się nad Odrą. Turystyka w połowie sezonu nie żyje i na pewno w sierpniu czy we wrześniu się nie podniesie – mówi Ryszard Fertała, właściciel firmy Szczecin Toys Garden Dziewoklicz.
Czytaj także: https://innpoland.pl/183028,zatruta-odra-to-smierc-biznesu